14 paź 2011

Frakcje lipidowe krwi

 HDL
 
    Jest to frakcja, która jest produkowana przez wątrobę i jelito. Spełnia ona dwa główne zadania.

    Pierwsze, główne to TRANSPORT CHOLESTEROLU z tkanek obwodowych i innych frakcji lipidowych osocza (VLDL, chylomikrony), DO WĄTROBY. Jest to jakby taki woreczek, który po wytworzeniu i wydaleniu do krwi jest pusty, następnie krąży po organizmie i zbiera cholesterol, po napełnieniu się wyrzuca swą zawartość do komórek wątrobowych i wraca pusty do obiegu. W końcu jest usuwany w całości przez wątrobę.

    Druga ważna rola tych cząstek to przechowywanie zapasu cząstek białkowych, tzw. apolipoprotein (apoA, apoC i apoE). Są to białka, które są niezbędne dla prawidłowego przekazywania do tkanek trójglicerydów, cholesterolu i fosfolipidów z innych frakcji lipidowych. Są też ważne przy usuwaniu LDL i remnantów chylomikronów przez wątrobę. Chylomikrony i VLDL wyprodukowane w jelitach i wątrobie nie posiadają
na swej powierzchni wszystkich tych białek. Są one przenoszone z HDL dopiero po przedostaniu się do krwi. Białka te są przenoszone z powrotem na HDL z remnantów chylomikronów i LDL przed ich usunięciem
z krwi przez wątrobę.

    Wolne kwasy tłuszczowe (WKT)

Mówiąc o gospodarce tłuszczem w organizmie nie można pominąć roli wolnych kwasów tłuszczowych (WKT). Dotychczas w uproszczeniu pisałem, że trójglicerydy z chylomikronów i VLDL są transportowane do tkanek obwodowych. W rzeczywistości wygląda to tak, że na zewnętrznych powierzchniach komórek większości tkanek obwodowych znajdują się cząsteczki enzymu lipazy lipoproteinowej. Jest to białko,
do którego przyłączają się cząstki chylomikronów i VLDL. W trakcie takiego przyłączenia dochodzi
do rozłożenia zawartych w tych cząstkach trójglicerydów na glicerol i wolne kwasy tłuszczowe. Glicerol dostaje się do krwi, wnika do komórek, które posiadają enzym kinazę glicerolową i tam ulega spaleniu. Kwasy tłuszczowe w większości są od razu transportowane do wnętrza komórki, część jednak pozostaje
we krwi i dociera do innych tkanek, które zużytkowują je jako paliwo.
    Z pewnością wyda się wszystkim dziwne, że stężenie wolnych kwasów tłuszczowych we krwi jest niskie
w stanie sytości a wysokie w stanie głodzenia. Dzieje się tak dlatego, że ich ilość we krwi zależy głównie
od tego, ile ich powstaje, a najwięcej tworzy się ich w okresie głodu. Uwalniane są one wtedy w dużej mierze z zapasów tłuszczu w tkance tłuszczowej. Do gwałtownego wzrostu ilości wolnych kwasów tłuszczowych
dochodzi także w niewyrównanej cukrzycy, gdyż insulina hamuje ich powstawanie. Dochodzi wtedy
do niekontrolowanego ich uwalniania z tkanki tłuszczowej. Ponieważ nie mogą one się w całości spalić, część
z nich wątroba przerabia na tzw. ciała ketonowe.

    Część WKT po wchłonięciu do tkanek może być z powrotem połączona z glicerolem, czyli odłożona
na zapas. Zjawisko to najbardziej występuje w mięśniach i sercu, gdzie dostęp do szybkiego paliwa jest niezbędny. W niedużym stopniu WKT mogą się również wchłaniać do tkanki tłuszczowej, jednak zauważmy, że tkanka tłuszczowa nie zawiera kinazy glicerolowej, czyli glicerol musi sobie wytworzyć z cukru.
Wytwarzanie glicerolu może zajść tylko w warunkach sytości, a w tych warunkach stężenie WKT w surowicy jest niskie. Tym nie mniej, u niektórych osób ilość spożywanych tłuszczów może wpływać na szybkość chudnięcia, a nawet, powodować przybranie na wadze. Konieczne jest wtedy ograniczenie spożycia tłuszczów. Zasadniczo jednak trzeba pamiętać, że tkanka tłuszczowa syntetyzuje się głównie z CUKRU.

Frakcje lipidowe krwi

  VLDL

    Te cząstki są wytwarzane przez WĄTROBĘ. Są one bardzo podobne do chylomikronów powstających  w jelicie. Przenoszą one trójglicerydy i cholesterol z wątroby do innych tkanek. Podstawowe białko tej cząstki jest bardzo podobne do białka w chylomikronach, jednak jest wystarczająco odmienne, by być rozpoznawanym przez komórki narządów jako inna cząstka. Trójglicerydy, które są przenoszone przez VLDL, nie pochodzą ze zjedzonego tłuszczu, lecz głównie ze zjedzonych białek i węglowodanów, które wątroba przerabia na  trójglicerydy. Załadowanych jest tu też trochę cholesterolu i fosfolipidów, które mają być przeniesione do tkanek.
    W tym miejscu u wielu czytających to osób pewnie zadrżało serce, że czy to przypadkiem nie jest ten cholesterol, który potem jest znajdowany w blaszkach miażdżycowych?? Spokojnie. Od razu wyjaśniam,
że nie. Nasze komórki potrzebują dużo cholesterolu i niewielka jego ilość musi być tam dostarczona. Wszak, po co komórki miały by za każdym razem wytwarzać go od nowa (z cukru), skoro w organizmie są jego zapasy. Synteza cholesterolu wymaga dużo energii, więc organizm go oszczędza i gospodaruje nim z dużą rozwagą. Powolne wydalanie z organizmu (ze stolcem), jak również odkładanie go na zapas w ścianach tętnic właśnie o tym świadczą.
    Wróćmy do VLDL. Po przeniesieniu paliwa czyli trójglicerydów do tkanek, VLDL zamienia się na krótko na IDL, a następnie w LDL.
   
    LDL


Tak więc LDL jest cząstką, która powstała z VLDL. Jest ona ok. 2-3x mniejsza niż VLDL z którego powstała, gdyż jest już pozbawiona ładunku paliwa, czyli trójglicerydów. Zawiera w sobie ok.: 20% białka,
 50% cholesterolu, 20% fosfolipidów, 10% trójglicerydów. Zawiera ona w sobie aż tyle cholesterolu, gdyż jego ilość nie zmniejszała się dotąd. Średni czas życia tej cząstki we krwi wynosi ok. 2 dni. W ok. 70%
cząstki te są usuwane przez wątrobę, a w ok. 30% przez inne tkanki i narządy. Podział ten jest do pewnego stopnia zmienny w zależności od potrzeb organizmu.

    Ktoś dociekliwy z pewnością w tym miejscu zapyta. A czy przypadkiem te 30% nie jest pochłaniane przez ściany tętnic?

    Otóż nawet jeśli trochę tak, to zauważmy, że ilość powstającej w wątrobie VLDL, a więc i LDL, zależy przede wszystkim od ilości zjadanych białek i węglowodanów, które wątroba zamienia na trójglicerydy
i cholesterol. Na Diecie niskowęglowodanowej ilość powstających VLDL i LDL jest więc najniższa możliwa. Aktualne stężenie tej frakcji nijak się ma (a w każdym bądź razie bardzo słabo) do 'przepływu' VLDL i LDL przez krew. Jeśli mało powstaje, to mało też jest usuwane. Specjalne mechanizmy regulujące pobieranie LDL do wątroby utrzymują odpowiednie stężenie LDL we krwi, by wszystkie tkanki mogły pobrać tyle LDL
(i zawartych w nim cholesterolu i fosfolipidów) ile potrzebują. Mechanizmy regulujące każdego człowieka
działają nieco inaczej, więc każdy ma inne stężenie LDL w osoczu. Jednak ilość pochłanianych przez tkanki cząstek jest mała.
    Dla uzupełnienia powiem jeszcze jedynie, że według pewnych doniesień, cholesterol w ścianach tętnic powstaje głównie na miejscu w tętnicy, z cukru pod wpływem insuliny.

    Zauważmy w tym miejscu jeszcze jedną rzecz. Tylko cholesterol z VLDL (LDL) może być pobierany przez tkanki obwodowe. Remnanty chylomikronów są W CAŁOŚCI pochłaniane przez wątrobę. Oznacza to,
że cholesterol z pożywienia, którego niewielka ilość zabierana jest do chylomikronów, nie ma możliwości bezpośredniego trafienia do tkanek. Musi najpierw przejść przez wątrobę.

Frakcje lipidowe krwi

Tłuszcze są związkami nierozpuszczalnymi w wodzie. Dlatego też w celu przenoszenia tych związków przez krew wykształciły się specjalne, skomplikowane mechanizmy transportowe. Złożoność tego układu bardzo
utrudnia jego pełne zrozumienie. Spróbuję przybliżyć Państwu podstawowe informacje na ten temat.
    Najważniejsze związki tłuszczowe, które są transportowane przez krew to trójglicerydy, fosfolipidy, cholesterol oraz wolne kwasy tłuszczowe. Związki te nie są rozpuszczalne w wodzie, dlatego transportowane są w postaci maluteńkich kropelek tłuszczu, w połączeniu ze specjalnymi białkami transportującymi. Białka te
nazywamy apolipoproteinami.
    W zależności od rodzaju białka transportującego i składu zawartych tłuszczów wyróżniamy kilka rodzajów krążących po krwi tłuszczowych kuleczek zwanych naukowo frakcjami lipidowymi. Niektóre z nich są
dobrze znane:
- VLDL
- LDL
- HDL
Jednak dla pełnego opisu wymienić trzeba jeszcze:
- chylomikrony
- IDL
- remnanty chylomikronów.

    Oznaczanie cholesterolu zawartego w tej czy innej frakcji w sposób przybliżony mówi nam o zawartości całej frakcji lipidowej. Przykładowo, cholesterol stanowi ok. połowę masy cząstki LDL. Jeśli oznaczony cholesterol LDL wynosi 200mg% to ilość całej frakcji LDL wynosi ok. 400mg%.

 Chylomikrony
 
    Cząstki chylomikronów powstają w JELICIE. Są to największe cząstki spośród wszystkich wymienionych. Mogą osiągać rozmiar nawet 1 um, czyli 1/8 rozmiaru krwinki czerwonej. Jej główna funkcja to transport
paliwa czyli trójglicerydów z jelita do mięśni i nerek, serca, mózgu i innych narządów. Proces tworzenia się takiej cząstki jest dość długi, gdyż spożyty tłuszcz musi zostać najpierw rozłożony w jelicie do glicerolu
i kwasów tłuszczowych, przetransportowany do komórki śródbłonka jelitowego, w nim z powrotem złożony jest trójgliceryd, cząsteczki trójglicerydu zostają załadowane do cząstki chylomikronu, ta następnie jest wydalona na zewnątrz komórki. Chylomikrony dostają się do krwi przez przewód chłonny, czyli
z pominięciem wątroby. Czas życia takiej cząstki jest bardzo krótki, bo ok. 0,5-1 godziny. W tym czasie przekazuje ona paliwo do tkanek organizmu. Gdy większość zapasu trójglicerydu zostanie już przekazana do tkanek, cząstka chylomikronu zmniejsza swój rozmiar ponad 2-krotnie i nazywa się wtedy remnantem
chylomikronu (remnant - pozostałość po czymś). Remnanty chylomikronów są w całości wychwytywane przez wątrobę. Pozostałe ilości trójglicerydów, fosfolipidów i cholesterolu dostają się do wnętrza komórki wątrobowej. Ich dalszy los zależy od potrzeb organizmu. Generalnie wątroba pełni nadrzędną rolę rozdzielczo-wysyłkową dla większości związków lipidowych w organizmie.

    Jak pisałam, chylomikron żyje bardzo krótko. Wynika z tego, że o szybkości spalania tłuszczu decyduje nie dostarczanie tłuszczu do komórek ale szybkość tworzenia w chylomikronów w jelicie. Tłuszcz jest
wchłaniany powoli i na bieżąco spalany.

11 paź 2011

Detoksykacja

Detoksykacja to pojęcie, pod którym każdy może rozumieć coś nieco odmiennego. Ma ona wiele twarzy. Najważniejsze z nich chciałbym dzisiaj przybliżyć.

1. Usuwanie substancji toksycznych w wątrobie przez odpowiednie układy enzymatyczne.
Wątroba, jak powszechnie wiadomo, jest najważniejszym narządem neutralizującym różne toksyny. Zajmuje się ona szczególnie tymi toksynami, które są rozpuszczalne w tłuszczach, natomiast są słabo
rozpuszczalne w wodzie. Poprzez odpowiednie przekształcenie cząsteczek umożliwia ona wyrzucenie ich do żółci, bądź też wyrzuca je z powrotem do krwi celem usunięcia przez nerki z moczem.
Trzeba wiedzieć, że toksyny rozpuszczalne w tłuszczach mogą mieć bardzo długi okres półtrwania
w organizmie sięgający nawet 3-4 lat. Wynika to z tego, że mogą one się gromadzić w błonach komórkowych, których przeciętny organizm ma ok. 10-15 kg. Błony komórkowe natomiast
podlegają bardzo wolnej wymianie. Trudno więc taką toksynę stamtąd wydostać. Neutralizowanie toksyn rozpuszczalnych w tłuszczach, które nie mogą zostać wydalone przez nerki, jest więc ważnym zadaniem wątroby.

2. Usuwanie substancji toksycznych przez nerki z moczem.
Tutaj sprawa jest znacznie prostsza. Substancje rozpuszczalne w wodzie po prostu przechodzą do moczu i nie są resorbowane z powrotem do krwi, są więc dość szybko eliminowane z organizmu. Pewnym wyjątkiem mogą być związki o słabej rozpuszczalności w wodzie, które mogą się
wytrącać w przypadku zbytniego zagęszczania moczu - np. kwas moczowy.


3. Detoksykacja na poziomie komórkowym zachodząca w (prawie) każdej komórce organizmu.
Każda komórka pobiera substancje niezbędne do życia z krwi poprzez mezenchymę i usuwa odpady do krwi poprzez mezenchymę. Naturalne substancje odpadowe to np. dwutlenek węgla (po połączeniu z wodą tworzący kwas węglowy), amoniak, kwas moczowy, kwas siarkowy jako produkt końcowy spalania aminokwasów siarkowych. W komórce powstają jednak również nienaturalne substancje toksyczne - produkty końcowe jełczenia tłuszczów, produkty końcowe działania wolnych rodników na różne cząsteczki, produkty końcowe nieenzymatycznej glikozylacji białek. Do komórek mogą wreszcie wnikać toksyny, które dostają się tam z krwią, gdyż nie usunęły ich mechanizmy wątrobowe i nerkowe.

Toksyny te, jeśli nie zostaną zneutralizowane, zatruwają komórkę. Prowadzą do uszkodzeń DNA, do zaburzeń w produkcji energii (niezbędnej m.in. do detoksykacji) do zaburzeń rozlicznych subtelnych mechanizmów regulacyjnych w komórce. Prowadzi to dalej do szeroko rozumianej degeneracji komórki, a w dalszej konsekwencji - do śmierci komórki lub rozwinięcia się nowotworu.

Jest więc logicznym, że podstawą leczenia wszelkich przewlekłych chorób zwyrodnieniowych jest prowadzenie zmasowanej terapii detoksykacyjnej na różnych poziomach.
Jakie to poziomy?

A. Dostarczanie biochemicznych substratów do detoksykacji, których w chorobie potrzeba znacznie więcej, niż w stanie zdrowia (tak samo, jak w czasie wojny utrzymanie armii jest znacznie droższe niż w czasie pokoju).
Najważniejsze substraty do detoksykacji to:
- glutation (cysteina, glutamina, selen)
- koenzym Q10
- witamina E
- witamina C
- cynk, mangan, żelazo, miedź

Glutation jest chyba najważniejszym związkiem wykorzystywanym przez wszystkie komórki do usuwania toksyn i wolnych rodników. Jest to trójaminokwas składający się z glicyny, glutaminy
i cysteiny. Aktywnym elementem tej cząsteczki jest grupa -SH cysteiny. O ile glicyny raczej
w komórce nie brakuje, o tyle glutaminy i cysteiny brakować może i często konieczna jest ich suplementacja. Istnieją suplementy glutationu, jednak słabo się on wchłania w jelicie, stąd bezpośrednia suplementacja ma ograniczone znaczenie - trzeba dostarczać wymienione substraty
do jego syntezy. Glutation jest z jednej strony związkiem usuwającym wolne rodniki. Zneutralizowanie wolnych rodników nie niszczy cząsteczki glutationu - musi on zostać jedynie "zregenerowany". Do regeneracji glutationu potrzebny jest selen i energia. Jeśli jednak glutation zostanie zużyty do usunięcia cząsteczki toksyny - jest on bezpowrotnie stracony dla komórki. Dla wyrównania bilansu komórka musi wytworzyć nową cząsteczkę glutationu z cysteiny, glutaminy
i glicyny. Można o tym wszystkim poczytać w podstawowym podręczniku dla studentów
pt. Biochemia Harpera...  Dlatego też, aby poziom glutationu był stale odpowiednio wysoki dobrze jest suplementować wymienione 3 składniki: selen, cysteinę i glutaminę. Dobrze jest też zadbać aby poziom energii w komórce był odpowiednio wysoki.

Koenzym Q10 czyli Ubichinon
Związek ten to bardzo ważny związek chemiczny dla procesu pozyskiwania energii w łańcuchu oddechowym syntetyzującym ATP - najważniejszą 'cegiełkę' energii. Uczestniczy on również
w usuwaniu toksyn i wolnych rodników. Może on być syntetyzowany w komórce, jednak jego synteza słabnie z wiekiem, jego suplementacja jest więc szczególnie ważna u pacjentów po 60 roku życia.
Warto w tym miejscu powiedzieć, że naturalna synteza tego związku jest hamowana przez
tzw. statyny, czyli leki obniżające poziom cholesterolu, gdyż jego synteza jest odgałęzieniem
od szlaku syntezy cholesterolu. Teoretycznie powinien wiedzieć o ty każdy lekarz, gdyż jest to informacja z podręcznika dla studentów Biochemia Harpera...
- witamina E - zwana jest witaminą młodości, gdyż hamuje proces jełczenia tłuszczów w błonach komórkowych, a produkty odpadowe tego jełczenia pozostają w komórce do końca jej życia. Wspomaga ona selen w jego detoksykacyjnym działaniu.

- witamina C - również ona jest witaminą, która usuwa wolne rodniki w sposób bezpośredni.  Regeneruje ona również witaminę E, która po utlenieniu przez wolny rodnik musi zostać z powrotem zredukowana do formy aktywnej.

- cynk, mangan, żelazo, miedź - minerały te to po prostu niezbędne składniki enzymów usuwających wolne rodniki. Bardzo często niedoborowe. Należy w tym miejscu dodać, że nadmiar wolnych rodników, czyli ich niedostateczne usuwanie prowadzi do rozprzęgania procesu pozyskiwania energii w komórce, gdyż to właśnie proces pozyskiwania energii jest głównym źródłem wolnych rodników
w komórce. A niedobór energii to gorsze usuwanie wolnych rodników i toksyn.

Błędne kółko zaczyna się zamykać...

B. Innym poziomem detoksykacji jest stosowanie różnych preparatów pobudzających naturalne procesy detoksykacyjne. Zaliczyć tutaj można np. ziółka żółciopędne, które stymulując wątrobę
do produkcji żółci pośrednio pobudzają usuwanie toksyn rozpuszczalnych w tłuszczach, które nie zawsze jest łatwo usunąć.

C. Jeszcze innym poziomem detoksykacji jest stosowanie leków homeopatycznych, które mają właściwości pobudzające detoksykację. Jakkolwiek poziom informacyjny detoksykacji jest w sensie naukowym słabo rozpracowany, to jednak nie można go niedoceniać...

D. Jeszcze innym poziomem detoksykacji jest stosowanie metod bezpośredniego usuwania toksyn przez skórę stóp. Można to uzyskać poprzez zabiegi elektroterapii w odpowiednim roztworze
z ujemnymi jonami. Można też stosować chińskie plastry detoksykacyjne na skórę stóp, które
po 12-24h przesiąkają czarną mazią z wyciągniętych toksyn.

E. Jeszcze inny poziom detoksykacji to uruchamianie toksyn zalegających w zakamarkach  mezenchymy. Odkładanie ich w mezenchymie jest formą ich tymczasowej neutralizacji. Przestają one krążyć po organizmie i nie trują. Trzeba jednak uważać ze zbyt szybkim uruchomieniem ich z mezenchymy, np. intensywnym masażem, gdyż po dostaniu się do krążenia mogą dać objawy zatrucia.

 Medycyna akademicka problemu detoksykacji pacjentów z chorobami przewlekłymi praktycznie nie widzi. Trzeba jednak uczciwie dodać, że w niektórych chorobach zmiany w komórkach są już na tyle nie odwracalne, że niemożliwe jest cofnięcie się zmian i powrót do prawidłowego funkcjonowania komórek. Można jedynie spowalniać postęp choroby.

Paradygmat Równych Żołądków, czyli Typowanie Metaboliczne

 Stwierdzenie, że każdy człowiek jest inny, jest zasadniczo faktem
oczywistym. Jednak niektóre aspekty różnic pomiędzy ludźmi są przez
medycynę ignorowane. Chodzi oczywiście o indywidualne różnice w
szybkości zachodzenia różnych szlaków metabolicznych, co przekłada się
na fakt, że każdy człowiek potrzebuje odmiennej proporcji wszystkich
składników odżywczych, stosownie do tego jak szybko są one zużywane w
organizmie.

  A różnice metaboliczne pomiędzy ludźmi są znacznie większe, niż
różnice w cechach fizycznych jak wzrost i waga.
  Jeśliby przenieść różnice w typach metabolicznych na cechy fizyczne
to ludzie musieliby mieć wzrost pomiędzy 1 a 5 metrów.

  Słyszałem kiedyś, że ktoś w Ameryce policzył kiedyś wszystkie diety,
jakie wymyślono w Ameryce i było ich ok. 19000. Dużo? Nie. Zważywszy,
że Amerykanów jest znacznie więcej... Gdyż każdy z nich wymaga
zastosowania innej diety jako najlepiej pasującej do niego.

  Skąd takie duże różnice? Osobiście widzę je w głównym czynniku,
który selekcjonował osoby w populacji ludzkiej na przestrzeni
ostatnich kilku tysięcy lat - w wojnach. Typy szybkie/katabolicy
(patrz niżej) mieli większą zwyciężyć w boju, typy wolne/anabolicy
mieli większą szansę przeżyć głód, który szerzył się w trakcie i po
większości wojen. Typy pośrednie miały najmniejsze szanse przeżycia.

  Problem wydaje się być niezmiernie trudny do rozwiązania, gdyż
liczba enzymów w ludzkim organizmie znacznie przekracza 10 000, a
każdy z nich może mieć aktywność nieco wyższą lub nieco niższą niż
średnia populacyjna aktywność tego enzymu. Może też inaczej reagować
na mechanizmy regulujące jego aktywność...

  Pewnego wstępnego podziału na typy metaboliczne już dokonano - są to
pionierskie przemyślenia pewnych ludzi, którzy pasjonują się
biochemią.
 
  Dziś chciałbym Państwu przedstawić 3 główne osie podziału na różne
typy metaboliczne.



Oś 1: szybki - wolny utleniacz.

Położenie danej osoby na tej osi determinuje proporcję zapotrzebowania
na główne składniki odżywcze: białko (B), tłuszcz (T) i węglowodany
(W).
  Typ SZYBKI to osoba, u której cukier szybko aktywuje się do spalania
w komórce, jednak przy braku wysiłku fizycznego nie dość szybko jest
zużywany do produkcji energii. Skutek - w komórce gromadzą się różne
pośrednie substancje szlaku spalania cukru (glikolizy), skutkiem czego
komórka się zakwasza. Takie osoby bardzo chętnie podejmują wysiłek
fizyczny, gdyż w ten sposób "przepalają" nadmiar aktywowanego cukru w
komórkach, przez co czują się lepiej. Osoby te, w dni bez intensywnego
wysiłku fizycznego powinny ograniczyć spożycie węglowodanów. Optymalna
proporcja mieszanki paliwowej B:T:W oscyluje u nich w okolicach
1 : 2-3 : 1
  To właśnie osoby o tym typie metabolicznym są najczęściej fanami
tzw. Diety Optymalnej dr Kwaśniewskiego, który promował dietę
wysokotłuszczową.

  Typ WOLNY - odwrotnie. Cukier wolno się utlenia w komórkach. Osoba
taka nie lubi (i najczęściej nigdy nie lubiła) sportu, gdyż jej
metabolizm trudno aktywuje się do wysiłku fizycznego, a maksymalny
poziom nigdy nie osiągnie poziomu szybkiego utleniacza. Ponieważ
cukier jest swego rodzaju rozrusznikiem dla procesu spalania, osoby
takie muszą jeść więcej węglowodanów, by w ogóle się choć trochę
zaktywować do produkcji energii. Przejście na tłuszcze zwolniłoby i
tak wolne spalanie. Osoby takie na diecie wysokotłuszczowej czują się
więc gorzej niż na normalnej diecie i kompletnie nie rozumieją tych
"maniaków od Kwaśniewskiego".
Optymalna proporcja B:T:W dla tego typu to w przybliżeniu:
1 : 1 : 1-2
przy czym typy skrajnie wolne muszą tłuszcz ograniczyć jeszcze
bardziej.



Oś 2: ANABOLIZM - KATABOLIZM

   Strumień materii pokarmowej, który trafia do komórki jest
generalnie rozdzielany na dwa kierunki:
1. wykorzystanie do syntezy białka i tłuszczu (anabolizm)
2. wykorzystanie do spalenia (katabolizm)

   Osoby o przewadze katabolicznej to osoby, które choćby nie wiadomo
ile jadły, to i tak znacząco nie przytyją. U tych osób spożycie zbyt
dużej ilości pożywienia będzie raczej powodować nadmierne uruchomienie
go do spalania i zakwaszenie wewnątrzkomórkowe niż odłożenie tego
nadmiaru na zapas.

   Osoby o przewadze anabolicznej to osoby, które cokolwiek zjedzą,
zaraz odkładają to na zapas. Do spalenia pozostaje niewiele. U tych
osób spożycie nadmiernej ilości pokarmu będzie oczywiście powodować
szybki przyrost nadwagi.
   Jako że głównym problemem tych osób jest nadwaga, osoby te
kombinują, jak by tu schudnąć. Szybcy utleniacze dość łatwo chudną po
przejściu na dietę wysokotłuszczową, gdyż dopasowują dietę do swojego
typu metabolicznego i ograniczają cukier - główny materiał do syntezy
tłuszczu.
Gorzej jest z wolnymi utleniaczami - Pewną alternatywą może być dla
nich dieta Atkinsa, w której jest dużo białka, nie za dużo tłuszczu i
mało węglowodanów. Jednak trzeba pamiętać, że białko w nadmiarze
zakwasza i alergizuje, stąd konieczne może być uzupełnianie alkaliów
(odkwaszanie).
(Również dieta Kwaśniewskiego, jeśli będzie w niej zbyt mało warzyw,
może być zakwaszająca)


Oś 3: Dominacja współczulna - przywspółczulna układu wegetatywnego.

Układ współczulny zwany też sympatycznym odpowiedzialny jest za
reakcje walki, napięcia, stresu.
Układ przywspółczulny zwany też parasympatycznym odpowiedzialny jest
za reakcje wypoczynku, relaksu, trawienia, spokoju.

Osoby o względnej konstytucyjnej przewadze układu współczulnego:
 - są nerwowe, nadpobudliwe
 - łatwo się ekscytują
 - mogą mieć problemy z zasypianiem
 - gorzej trawią
 - mogą być nadwrażliwi na światło w bardzo słoneczne dni

Osoby o względnej konstytucyjnej przewadze układu przywspółczulnego:
 - są raczej spokojne, zrównoważone
 - dobrze znoszą stres
 - łatwo regenerują się po stresie
 - łatwo zasypiają
 - dobrze trawią

   Układ wegetatywny może przestrajać chwilowo zapotrzebowanie na
proporcję BTW, przy czym, u niektórych wpływ ten jest słabszy, u
innych silniejszy. Generalny wpływ jest taki, że układ współczulny
uruchamia cukier do spalania.
   W przypadku szybkich utleniaczy nasila się więc i tak zbyt szybkie
utlenianie. Jest to dobre np. w boju albo w sporcie, ale nie przy
braku fizycznego wysiłku.
   U wolnych utleniaczy wpływ ten jest do pewnego stopnia korzystny,
gdyż podkręca i tak zbyt wolne utlenianie. Jednak zbyt długie
utrzymywanie się organizmu w fazie stresu jest oczywiście niekorzystne
z różnych innych powodów.

   Tak więc na podstawie tych paru informacji widać gołym okiem, że
nie ma jednej diety dla wszystkich i każdy tak naprawdę musi sam
poszukać swojej diety idealnej. Żeby to się jednak udało, potrzebna
jest choćby podstawowa wiedza na temat różnych składników odżywczych i
metabolizmu oraz dokładne "wsłuchiwanie się" w swój organizm. W
szczególności trzeba obserwować swój organizm 2-4 godziny po posiłku.
Jeśli posiłek był właściwie dobrany, powinniśmy czuć się dobrze i nie
być głodni.

10 paź 2011

Choresterol

 Po zagłębieniu się nieco w dziedziny z pogranicza medycyny wróćmy do
bardziej przyziemnych i codziennych spraw, do tematów, które są bardzo
dobrze opisane w podręcznikach dla studentów i licznych publikacjach,
a jednak ciągle są błędnie interpretowane przez środowiska lekarskie.
 Jednym z takich tematów jest cholesterol.

  Wokół cholesterolu narosło tyle mitów i legend, że koniecznie trzeba
je zweryfikować i ustalić właściwe podejście to tego związku
chemicznego.

  1. Nigdzie, w żadnej poważnej książce ani publikacji naukowej nie
przeczytałam informacji, że cholesterol krążący we krwi jest PRZYCZYNĄ
miażdżycy.

  Poważne źródła podają owszem, że poziom cholesterolu jest
SKORELOWANY z miażdżycą. Zapominają jednak dodać, że jest skorelowany
słabo. Mało kto z czytających potrafi niestety taką informację
właściwie zinterpretować. Ściślej, wielu nie wie, czym się różni
ZWIĄZEK PRZYCZYNOWO-SKUTKOWY od KORELACJI STATYSTYCZNEJ.

  Z reguły różnicę tę tłumaczę w następujący sposób:
Jeśli na dworze jest mróz, to statystyk zauważy bardzo silną korelację
statystyczną (czyli współwystępowanie) pomiędzy grubością lodu na
jeziorze a grubością odzieży na ludziach sobie nad tym jeziorem
spacerujących. Jednak jeśli ludzie się rozbiorą z odzieży, to lód się
nie roztopi, Dlaczego? Ponieważ nie ma między tymi zjawiskami związku
przyczynowo-skutkowego.
Owszem jest wspólna przyczyna obu zjawisk - niska temperatura i stąd
korelacja.

  Podobnie jest z cholesterolem. Sam w sobie nie jest on przyczyną
miażdżycy. Miażdżyca to znacznie bardziej złożony proces, by
sprowadzać go tylko i wyłącznie do poziomu cholesterolu.
  Słaba korelacja między poziomem cholesterolu a miażdżycą może być z
niejakim przybliżeniem interpretowana następująco:
  Osoby bez miażdżycy będą miały w badaniu cholesterol gdzieś pomiędzy
150 a 350mg%, natomiast osoby z miażdżycą - pomiędzy 160 a 360mg%.
  Co więc należy rzetelnie powiedzieć osobie, która ma cholesterol np.
300mg%?
  Należy jej powiedzieć, że jest nieznacznie większe
prawdopodobieństwo, że ją dotknie miażdżyca, niż gdyby miała
cholesterol np. 200mg%.

  To wszystko - nieznacznie większe prawdopodobieństwo.

  Nieco silniej od poziomu całkowitego cholesterolu skorelowany jest
poziom cholesterolu we frakcji LDL, jeszcze trochę silniej, tyle że w
drugą stronę skorelowany jest poziom tzw. dobrego cholesterolu czyli z
frakcji HDL. Najsilniej skorelowane są natomiast poziom trójglicerydów
i stosunek HDL do chol. całkowitego.
  Jednak nawet skrajnie wysokie trójglicerydy rzędu 20 000 mg%
pojawiające się w pewnych zaburzeniach genetycznych (norma to ok.
150mg%) nie powodują rozwijania się miażdżycy u tych osób. Dlaczego?
Gdyż trójglicerydy, podobnie jak cholesterol, nie są przyczyną
miażdżycy.

  2. Dlaczego cholesterol kumuluje się w organizmie?
  a) po pierwsze dlatego, że jego synteza kosztuje. W warunkach
ewolucji człowiek częściej głodował niż był syty, można więc
domniemywać, że musiały się wykształcić mechanizmy oszczędzania tego,
co jest drogie. Odkładanie cholesterolu w tętnicach to więc w pewnym
sensie odkładanie go na zapas, na okres niedostatku pożywienia.
b) jedyną drogą usuwania cholesterolu z organizmu jest wydalanie z
żółcią głównie w postaci soli kwasów żółciowych. Wydalić tą drogą
można dziennie zaledwie ok. 1g cholesterolu.

  3. Skąd się bierze cholesterol w organizmie?
  "Biochemia Harpera" podaje wyraźnie - z pożywienia i z wewnętrznej
syntezy.
  Z pożywienia organizm może wchłonąć jedynie ok. do 1 g niezależnie
od ilości spożytej.
  Wewnętrzna synteza może być natomiast źródłem syntezy nawet 3-4g
cholesterolu dziennie. (z wykładu biochemika dr Ponomarenko)
 Bilans jest wyjątkowo prosty - po 1000 dniach możemy mieć w tętnicach
nawet 1 kilogram cholesterolu.

  4. Z czego powstaje cholesterol w organizmie?
Biochemia Harpera podaje odpowiedź na to pytanie bardzo wyraźnie - z
CUKRU, pod wpływem INSULINY.
  Najprostszą drogą do wyhamowania syntezy cholesterolu jest więc
ograniczenie spożycia cukrów, a szczególnie cukrów prostych.
  Na pierwszy ogień w odstawkę powinny iść zawsze MĄKA i CUKIER z
cukierniczki.

Cukrzyca

 Cukrzyca to choroba, która zbiera coraz większe żniwo na całym świecie, a szczególnie w Ameryce Północnej. Również w Polsce liczba cukrzyków rośnie lawinowo.

  Jak sama nazwa choroby wskazuje, jest to choroba polegająca na tym, że organizm nie toleruje dłużej cukru jako paliwa i próbuje go wydalić do moczu. Robi to olbrzymim kosztem, gdyż potrzeba do tego dużych ilości wody i rozchwiewa się przez to cała gospodarka mineralna organizmu.

  Istota choroby (mówimy o cukrzycy typu II dot. osób starszych) polega na tym, że receptory dla insuliny, od których zależy wpompowywanie cukru do komórek stopniowo przestają reagować na insulinę. Narastająca stopniowo oporność na insulinę jest jednym z elementów procesu starzenia się organizmu. Szybkość tego procesu zależy przede wszystkim od ilości węglowodanów w diecie.
Skutki:
- rośnie cukier we krwi,
- rośnie insulina we krwi (trzustka wytwarza więcej insuliny, by jakoś dostarczyć cukier do komórek
- w komórkach natomiast cukru brakuje

  Teoretycznie lekarze mówią pacjentom, że powinni ograniczyć węglowodany w diecie. Jednak z drugiej strony każą też ograniczać tłuszcz, gdyż "od niego dostaje się miażdżycy".
  W praktyce pacjent odstawia cukier z cukierniczki, który jest drugim w kolejności najgorszym rodzajem pożywienia dla człowieka, jednak cukru z cukierniczki człowiek w sumie nie zjada aż tak dużo...
  A przynajmniej w porównaniu z produktem, który jest najistotniejszym ilościowo węglowodanem w naszej diecie - MĄKĄ.
  Pół szklanki cukru nikt nie zjada na jedno posiedzenie, natomiast pół szklanki mąki bez problemu (np. kluski śląskie, drożdżówka). Zjeść naraz pół szklanki mąki da się, gdyż nie jest ona słodka i nie zemdli od tego tak jak od cukru.
  Tymczasem MĄKA TO TAKI SAM CUKIER JAK CUKIER, tyle tylko, że nie słodki.

  O tym, że skrobia to cząsteczki cukru ułożone w łańcuszek, można przeczytać już w podręcznikach do szkoły średniej, a już na pewno dla studentów medycyny.

  Będąc już zaawansowanym w stażu lekarzem policzyłem sobie kiedyś, ile gramów cukru krąży po organizmie, jeśli poziom cukru wynosi prawidłowe 100mg%?
  Odpowiedź brzmi: ok. 10-15g.
  Niestety nikt na całych studiach nie powiedział mi tej ważnej informacji. Mało który lekarz potrafi na to pytanie odpowiedzieć, choć wyliczyć to sobie jest bardzo prosto. Zastanówmy się, co się dzieje ze 100-gramową drożdżówką zjedzoną na jedno posiedzenie? Zawiera ona ok. 75g cukru, czyli mniej więcej 6-krotność tej ilości, która krąży po krwi. Bez insuliny, która upycha tą olbrzymią falę napływającego z jelit cukru po kątach "gdzie się da", poziom cukru wzrósłby do ok. 700mg% - wartość prawie śmiertelna. Tak też się dzieje u cukrzyków typu I, którzy nie produkują insuliny. Na szczęście insulina na bieżąco obniża poziom cukru, tak, że w maksymalnym momencie (ok. 1 godz. po posiłku) nie przekracza on 200mg%. Po 2 godzinach mamy z powrotem 100mg%.
  U cukrzyka ten mechanizm jest osłabiony, stąd poziom cukru po posiłku osiąga maksymalnie wyższe wartości, dłużej utrzymuje się też nieco wyższy poziom cukru: ok. 3-4 godziny.
 
-----
   Wystarczy ograniczyć spożycie węglowodanów do mniej więcej 3-4x po 15-20g na dobę, by ograniczyć gwałtowne skoki cukru po posiłkach. !!!!
   Ważne też jest zjadać produkty o niskim indeksie glikemicznym, czyli takie, z których cukier powoli wchłania się do krwi.
-----

  Alternatywą dla cukru jako paliwa jest tłuszcz oraz białko. Oba te związki w zdecydowanie mniejszym stopniu wymagają insuliny do ich przyswojenia przez komórki.
  Tłuszcz biochemicznie nie jest się w stanie zamienić w cukier.
  Białko może się zamienić na cukier maksymalnie w 60%.
  W obu przypadkach trzustka nie jest jednak zmuszana do produkcji dużych ilości insuliny w krótkim czasie, stąd po ich zjedzeniu do wahań cukru zasadniczo nie dochodzi, a w każdym bądź razie nie w sposób bezpośredni.
  Białko może powodować, że cukier będzie wysoki rano na czczo, gdy w nocy zamieni się na cukier. Tłuszcz natomiast, przy zbyt dużej podaży i niepełnym spalaniu przekształca się w tzw. ketony, które dodatkowo hamują i tak osłabione wchłanianie cukru do komórek, skutkiem czego cukrzyca się rozchwiewa.

Biorezonans

 Teraz przedstawię coś co przetestowałam osobiście i w całości, odpowiedzialnie POLECAM.

 W kwietniu tego roku mój synek (4,5 letni Szymon) ciężko zachorował. Ciężko, bo chociaż okazało się po fakcie, że to "zwykła alergia", to przez 2 tyg dziecko nie mogło oddychać, kaszlało cały dzień i noc. Dla mnie jako mamy było to straszne doświadczenie. Dostał leki przeciwhistaminowe, które powstrzymują objawy jednak nie leczą "powodów".
  W internecie trafiłam na ofertę testów biorezonansowych. Nie były to duże pieniądze, więc zapisałam siebie i dziecko. Wyniki pokazały alergie na pyłki traw i grzybów, których nazwy teraz nawet nie pamiętam (chodzi o grzyby mnożące się i przenoszące w powietrzu), na sierść psów i wełnę owczą. Tego samego dnia odczuliłam pyłki, tydzień później pozostałe alergeny i moje dziecko jest ZDROWE. Szymon rośnie, jest silny. To najlepsza rekomendacja.

  W metodzie tej przepuszcza się przez ciało osoby badanej mikroprądy o częstotliwościach z zakresu kHz, które są charakterystyczne dla określonych minerałów, alergenów, toksyn, drobnoustrojów, tkanek, itp. Sygnały, którymi dysponuję są dostarczone przez producenta sprzętu - niemiecką firmę
MORA, której aparaty mają odpowiednie certyfikaty UE dotyczące bezpieczeństwa stosowania w medycynie.
  Jeśli energia danej częstotliwości prądu jest przez ciało pochłaniana, obserwuje się zmniejszone natężenie prądu na wyjściu, czyli po przejściu przez ciało. Wykonując pomiar przy różnych wzmocnieniach sygnału można określić ilość energii, którą organizm jest wstanie pochłonąć. Wartość tego wzmocnienia mówi o stopniu zaburzenia danego parametru, ma jednak charakter względny, tzn. nie można (jak na razie) przeliczyć tego wzmocnienia na rzeczywistą ilość drobnoustroju, toksyny, czy stopień niedoboru minerału bądź witaminy.

  W czasie jednego badania można przy dobrej wprawie wykonać ok. 100 pomiarów. Trwa to ok. 45-60min i tyle z reguły "wytrzymuje" pacjent i jego palec.

  Przestawiona poniżej analiza to podsumowanie 480 wykonanych testów biorezonansowych.

  Profil pacjentów był różny, większości byli to pacjenci albo ze zdiagnozowaną jakąś poważną chorobą przewlekłą (np. reumatyczną, nowotworową), albo pacjenci bez konkretnej diagnozy wg medycyny akademickiej, (np. z diagnozą objawową), a czujący się na tyle źle, że poszukiwali rozwiązania swoich problemów zdrowotnych.

  Poniżej przedstawiam surowe statystyki częstości rezonowania najczęściej rezonujących parametrów na przekroju wszystkich 480 pacjentów.

  Przypominam, że ze względu na brak dostatecznych badań dotyczących całości i swoistości poszczególnych testów, jak również brak dostatecznej wiedzy na temat jej biofizycznych podstaw, diagnostyka biorezonansowa nie jest uznawaną metodą diagnostyczną.

  Parametry oznaczone gwiazdką są to sygnały uzyskane sztucznie poprzez łączenie kilku różnych sygnałów, filtrowanie lub jakieś inne cyfrowe metody przetwarzania sygnałów.

  Analiza zawiera jedynie pierwszy wykonany u każdego pacjenta biorezonans. (U wielu wykonane były po różnym czasie badania kontrolne, które nie są ujęte w tym zestawieniu.)

  Opis kolumn:
dod - ile razy dana substancja rezonowała
testowano - ile razy dana substancja była testowana w grupie 480 badań
% = dod / testowano * 100%
           - czyli częstość rezonowania
%-zwgl-wsz = dod / 480
           - czyli częstość rezonowania względem wszystkich badań

dod testowano % %-wzgl-wsz substancja
263 404 65,1 54,8 Mangan
257 394 65,2 53,5 Tendencje degeneracyjne*
250 376 66,5 52,1 Witamina E
242 410 59,0 50,4 Grzybica*
216 380 56,8 45,0 Glutation
208 406 51,2 43,3 Selen
202 401 50,4 42,1 Uklad obronny (grasica)
181 379 47,8 37,7 Cysteina
180 346 52,0 37,5 Gluten (pszenica)
178 376 47,3 37,1 Magnez
175 403 43,4 36,5 Cynk
152 395 38,5 31,7 Candida albicans
142 360 39,4 29,6 Kwas foliowy
139 349 39,8 29,0 Białko jaja kurzego
138 388 35,6 28,8 Mezenchyma
136 376 36,2 28,3 Kwasica*
135 298 45,3 28,1 Pszenica
131 334 39,2 27,3 Ołów
128 344 37,2 26,7 Mleko
128 388 33,0 26,7 Procesy gnilne*
125 342 36,5 26,0 Gluten (jęczmień)
124 390 31,8 25,8 Układ limfatyczny
116 359 32,3 24,2 Witamina B6
111 338 32,8 23,1 Żyto
111 374 29,7 23,1 Glutamina
108 384 28,1 22,5 Żelazo
106 163 65,0 22,1 Mózg
105 383 27,4 21,9 Układ retiklulo-siateczkowy
104 387 26,9 21,7 Złośliwe guzy
103 309 33,3 21,5 Formaldehyd
103 394 26,1 21,5 Choroby autoagresyjne*
94 371 25,3 19,6 Potas
90 330 27,3 18,8 Arsen
89 385 23,1 18,5 Procesy fermentacyjne*
88 311 28,3 18,3 Rozpuszczalniki-Mix
87 369 23,6 18,1 Wapń
86 344 25,0 17,9 Chrom
86 312 27,6 17,9 PAK (wielopierscieniowe weglowodory)
85 310 27,4 17,7 Dioksyna
83 332 25,0 17,3 Kadm
83 324 25,6 17,3 Cysty*
80 379 21,1 16,7 Niedobór energii*
80 308 26,0 16,7 Amalgamat
78 323 24,1 16,3 Zasadowica*
78 341 22,9 16,3 Łagodne guzy*
78 356 21,9 16,3 Witamina B12
77 308 25,0 16,0 Lindan
77 328 23,5 16,0 Beryl
76 306 24,8 15,8 Ksyladekor-Mix
75 308 24,4 15,6 PCB (polichlorowane bifenyle)
73 159 45,9 15,2 Pień mózgu

To oczywiście niepełna lista, tylko jej najbardziej istotny początek.

Astma a pasożyty jelitowe

Dzisiaj o bardzo ważnym i bardzo niedocenianym problemie jakim są
choroby pasożytnicze: owsiki, glisty, włosogłówki, tasiemce, lamblie
itp.

Bardzo duże doświadczenia w tym zakresie zdobyła przez lata praktyki
dr Irena Wartałowska, lekarz pediatra, alergolog pracująca w poradni
alergologicznej, która zauważyła że objawy astmy u dzieci prawie
zawsze USTĘPUJĄ po podaniu leków przeciwpasożytniczych.

Moje wstępne doświadczenia w tym temacie potwierdzają jej tezy.
Można oczywiście dyskutować nad trudno potwierdzalnymi statystykami na
temat powszechności bezobjawowego nosicielstwa pasożytów, jednak
sprawa na pewno jest powszechna a ilość objawów związanych z utajonymi
pasożytami dość długa.

Główne kierunki objawów to: astma, drogi moczowe (moczenie nocne,
przewlekłe infekcje itp.), probl. skórne, probl. stawowe i
reumatyczne, nawracające infekcje...


Poniżej pełny tekst dr Wartałowskiej...

Metabolity pasożytów
jako główny czynnik patogenny w powstawaniu astmy

  ( Blokują ciała odpornościowe, torując drogę wirusom i bakteriom,
dają stany spastyczne dróg oddechowych, powodują zwiększoną
przepuszczalność naczyń. Są mocnym alergenem, dającym ekspozycję do
wszelkich następnych uczuleń )
  Przez 13 lat prowadziłam Poradnię Alergologiczną dla Dzieci z Woj.
Warszawskiego. W tym czasie przez Poradnię przeszło 1748 ciężko
chorych dzieci.
Przed objęciem tej placówki pracowałam w Rabce- zieci z woj.
warszawskiego uważano za najciężej chore z całej Polski. Przyjeżdżały
w stanie duszności, wyjeżdżały z niewielką lub zupełnie bez poprawy.
  Po wprowadzeniu rutynowego odrobaczenia każdego dziecka chorego na
astmę, ustępowały objawy duszności niezależnie od tego, czy dziecko
chorowało od 2 czy od 10 lat. Astma ustępowała u dzieci, ich rodziców
i dziadków. Leczeniem obejmowałam cała rodzinę.
  Nie było potrzeby wysyłania dzieci do uzdrowisk, jeżeli wyjeżdżały
to ze
względów społecznych : matka szła do szpitala a w domu nie było
opieki.
Po powrocie z sanatorium każde dziecko było ponownie odrobaczone.

Jak do tego doszłam

  Już na początku mojej samodzielnej pracy zauważyłam, że - tam gdzie
znalazłam jaja pasożytów - po podaniu odpowiednich leków dziecko
przestawało chorować, ustępowały stany nawrotowej duszności.
Zaczęłam intensywnie szukać pasożytów, ilość badań koprologicznych
sięgała 20, 40 a nawet 60 razy. Na 1000 dzieci w ten sposób
przebadanych zaledwie u połowy znaleziono pokrycie laboratoryjne.
  U wszystkich dzieci nie tylko zmniejszała się albo ustępowała
duszność, ale obserwowałam ustępowanie takich objawów jak : szerokie
źrenice, ślinotok, potliwość, ogryzanie paznokci, zgrzytanie zębami,
mowa przez sen, lęki nocne, krzyki, w nocy (obserwowałam trzy
przypadki) -moje spostrzeżenie : choroba lokomocyjna spowodowana jest
inwazją glisty ludzkiej. Były to objawy charakterystyczne dla
robaczycy. Jady robaków są wagotropowe.
  Wszystkie dzieci chore na astmę mają objawy kliniczne zarobaczenia -
objawy podrażnienia układu błędnego. Wszystkim dzieciom chorym na
astmę zaczęłam podawać leki przeciw pasożytom w oparciu o ich
kliniczne objawy.
  W miarę upływu czasu zauważyłam, że :
  1. dzieci chore na astmę, po podaniu leków przeciwrobaczycowych nie
tylko przestają chorować na nawrotowe nieżyty dróg oddechowych, ale są
odporne na choroby zakaźne. W czasie epidemii w szkole nie chorują na
świnkę, odrę, ospę wietrzną, razem z całą rodziną po kuracji przeciw
owsikom i lambliom, nie chorują na grypę. Chciałoby się odważnie
powiedzieć : pasożyty torują drogę wirusom.
  2. robaki obłe, będąc jadami wagotropowymi, dają stany spastyczne
oskrzeli. Po podaniu leków przeciw owsikom, gliście i włosogłówce mija
kaszel o charakterze spastycznym.
  O słuszności wyżej podanych spostrzeżeń mówią doświadczenia
wykonywane na zwierzętach : drażnienie za pomocą elektrody gałązki
zstępującej nerwu błędnego daje stan spastyczny oskrzeli, po odjęciu
elektrody mija duszność bez żadnych następstw. Natomiast blokada tejże
gałązki nerwu błędnego, której dokonywał w swoim czasie św.p. prof.
Radliński, powoduje ustępowanie ciężkich ataków astmy (obserwowałam
dwa takie przypadki), ale pozostają objawy zatrucia organizmu:
szarość powłok, sinica warg, potliwość, mocna akcja serca, falowanie
naczyń szyjnych, męczliwość.

  Po lekach przeciw pasożytom mijają nie tylko ataki duszności, ale
ustępują objawy ciężkiego zatrucia wyżej wymienione, spowodowane
jadami pasożytów. Mija powiększona wątroba, często występująca na 3 -
4 cm spod łuku żebrowego, chowa się pod łuk żebrowy powiększona
śledziona - 3 razy obserwowałam u niemowląt.
Dr Kowalski (Wiad. Parazytologiczne) stwierdzał degenerację komórek
wątroby przy istniejącej infestacji glistą w przewodzie pokarmowym u
trzody chlewnej. Antygenowo jady glisty zwierzęcej są podobne do
glisty ludzkiej.Zarzuty w stosunku do mnie, że stosuję szkodliwe leki
przeciw pasożytom bez ich potwierdzenia w kale są niesłuszne.
  Gdyby nawet leki były toksyczne (tego nie zauważyłam), działają one
krótko, a metabolity pasożytów całymi latami zatruwają organizm.
  Obserwowałam kilka razy tzw. 'pogorszenie', po pierwszej kuracji
przeciw owsikom i gliście, w sensie przyspieszenia spodziewanego
terminu ataku duszności, a jeden raz obserwowałam po raz pierwszy
wyzwolenie się ataku astmy tam, gdzie dotąd nie występowała duszność.
Było to u dziecka z ciężką postacią dermatitis atopica. Tłumaczę to
zjawisko jako objaw Łukasiewicza - Hertzheimera na skutek uwalniania
się większej ilości toksyn przy usuwaniu pasożytów. Dobrze o tym
wiedzieć, uprzedzić matkę, dać leki przeciwalergiczne i po ustąpieniu
objawów chorobowych od początku rozpocząć kurację. W wyżej
wymienionym przypadku ponowne zastosowanie rutynowych leków dało
ustąpienie ciężkich zmian na skórze i nie powtórzyły się napady
duszności.
Po odrobaczeniu normalizują się wyniki laboratoryjne: Odczyn
Biemackiego, A, S, O. Mijają wzmożone odczyny po ugryzieniu przez
owady. Mijają wzmożone dczyny po szczepionkach bakteryjnych.
  Wybitnie poprawia się pamięć: dzieci z trójkowych uczniów stają się
piątkowymi, dzieci kwalifikujące się do szkoły specjalnej zostają
dobrymi
uczniami.Mijają bóle głowy - nie zawiodłam żadnej matki.
Mija nadciśnienie po usunięciu robaków obłych, mija niedociśnienie po
kuracji przeciw lambliom.

Za etiologią pasożytniczą chorób układu oddechowego przemawia również
doświadczenie dr Sprehna z Lipska. Obserwował on nowonarodzone liski,
oddzielał je od matek, stwarzał im jałowe warunki i co pewien czas
powodował u nich inwazję pasożytami, coraz to innym gatunkiem robaka.
  Po inwazji jednym gatunkiem robaka, liski nie zdradzały żadnych
objawów chorobowych : wesołe, ruchliwe, łaknienie bardzo dobre.
  Po inwazji drugim gatunkiem robaka, traciły łaknienie, były mniej
ruchliwe.
  Po inwazji trzecim gatunkiem pasożyta stawały się osowiałe,
zaczynały
chorować.


Na co?

Na zapalenie oskrzeli, na zapalenie płuc. Załamywała się odporność
obserwowanych lisków z jakimś powinowactwem.

Podsumowując :

  głośny kaszel spastyczny mija po lekach przeciw robakom obłym,
zwłaszcza po owsikach i gliście; cicha duszność ustępuje po
zastosowaniu leków przeciw lambliom.
  Wydaje się, że cicha duszność związana jest ze zwiększoną
przepuszczalnością naczyń układu oddechowego.
  Lamblie, do pewnego czasu nieszkodliwe, albo mało zauważalne w swym
patogennym działaniu, w pewnym momencie - może pod wpływem wtargnięcia
nowych pasożytów, może pod wpływem zaistnienia infekcji bakteryjnej
zewnątrz- lub wewnątrzpochodnej (namnożenie się bakterii w zatokach,
migdałkach, w zębach pod wpływem zmniejszonej odporności organizmu)
-mogą nabrać właściwości antygenowych.
  Fenomen łączenia się antygenu z przeciwciałem, w tym wypadku może
nastąpić w ścianie naczyń układu oddechowego, uszkodzonego
kilkakrotnymi infekcjami, przy spółistniejących wadach wrodzonych,
wreszcie przy obciążeniu dziedzicznym atopii. Układ oddechowy może
stać się narządem wstrząsowym jako locus minoris resistentiae.
  Za etiologią pasożytniczą zwiększonej przepuszczalności naczyń
przemawia ustępowanie nawrotowych obrzęków Quirecke'go, nawrotowych
ostrych zapaleń krtani po lekach przeciw lambliom. Trzy razy
obserwowałam ustąpienie płynu przesiękowego z jamy brzusznej po
podaniu metronidazolu (po trzech dniach).
Dobre lub złe wyniki leczenia astmy również potwierdzają pasożytniczą
etiologię cierpienia.
  Nie ma poprawy, gdy dziecko oddawane jest do żłobka lub przedszkola,
gdzie narażone jest na inwazję owsików.

  Obecność owsików i lamblii jest zawsze związana z człowiekiem od
jego
pierwszych miesięcy życia.
  Dr Batko w 80 % przypadkach stwierdził jaja owsików w kurzu domowym.
W woj.
Poradni Alergologicznej stwierdziłam, że kichanie jest patogennym
objawem
owsicy.


Któż z nas nie kicha ?

  Drugim pasożytem, który stale towarzyszy człowiekowi, są
lamblie. Stacja SAN-EPID na Pradze II w Warszawie u niemowląt w
żłobkach, na swoim terenie, znalazła lamblie w 80 % przypadków.

  Wprowadzenie trzeciego, a nawet czwartego gatunku pasożyta (larwa
glisty, jaja włosogłówki) z jarzynami podanymi w surówkach, co zdarza
się najczęściej w żłobkach i przedszkolach stwarza warunki do
powstawania zapaleń dróg oddechowych.

  Cykliczność nieżytów dróg oddechowych, potem cykliczności napadów
duszności można tłumaczyć cyklicznością jajeczkowania i cystowania
pasożytów.

----------------------------------------------------!!!!
Lamblie cystują co 26 dni,

co 28 dni jajeczkują owsiki,

glista jajeczkuje co 2,5 miesiąca

( jaki jest cykl jajeczkowania włosogłówki nie znalazłam w
literaturze).
-------------------------------------------------------!!!!

  Niewytłumaczalne dotąd przyczyny samoistnego ustępowania astmy i
niezrozumiałe powtórne jej nawroty można tłumaczyć wiekiem przeżycia
robaków (glista żyje 2 lata, włosogłówka 5 lat) o powtórną ich
inwazją.

  Nie ma również poprawy, gdy chory na astmę jada w punktach
zbiorowego żywienia, gdzie zagraża mu inwazja larwą glisty ludzkiej
lub jajami włosogłówki z powodu źle umytych jarzyn i owoców (
najbardziej groźna jest truskawka i zielone pędy marchewki).

  Nie ma poprawy tam gdzie ojciec lub któreś z dorastającego
rodzeństwa nie przyjmuje leków przeciw owsikom i lambliom, lub tam
gdzie nie przestrzega się rygorystycznie zalecanej przez lekarza
higieny osobistej.

  Nie ma ustąpienia objawów duszności u dzieci pracowników służby
zdrowia: lekarzy, pielęgniarek, ponieważ mają oni stały kontakt z
zakażona bielizna pacjenta. Jedna samiczka owsika wychodząc z kiszki
stolcowej rozpada się i uwalnia 20 tys. jaj.

  Podam schemat leczenia wypracowany w Wojewódzkiej Poradni
Alergologicznej.

  W czasie duszności szczególnie przedłużającej się i nie ustępującej
pod wpływem leków przeciwalergicznych podawano antybiotyk o szerokim
wachlarzu działania przez 10 dni, potem sulfonamidy przez 7 dni. Po
ustąpieniu gorączki i stanu duszności zalecano polivaceinę słabą
podskórnie metodą odczulającą, a w 3-4 dni
po odstawieniu sulfonamidów podawano leki przeciw pasożytom w
ustalonej kolejności, przeciw owsikom i gliście, potem leki przeciw
włosogłówce i wreście metronidazol na zmianę z chlorchinaldiną lub
furazolidem.

  Dokładną metodę podam oddzielnie, ale tutaj chcę mocno zaakcentować:
------------!!!
  Nie wolno na początku kuracji podawać leków przeciw lambliom, gdyby
nawet w kale pacjenta znaleziono cysty lamblii, a nie wykryto larw
glisty czy włosogłówki.
------------!!!
Zachodzi zła tolerancja na leki przeciw pierwotniakom, lub nawet
ujawnia się ciężka choroba ( w 16 % - pisze o tym dr Batko, a w tym
samym procencie zauważono to zjawisko w Wojewódzkiej Poradni
Alergologicznej).

Obserwuje się niechęć do leków, aż do występowania wymiotów, pojawiają
się wykwity skórne, notowano ropne anginy.

W czasie ciężkich duszności u ludzi dorosłych – działo się to w
rodzinie pacjenta – jeśli duszność nie ustępowała po antybiotyku
i środkach przeciwalergicznych, zalecano głęboki wlewki przez 5 minut
z jednego litra wywaru z czosnku ( 6 ząbków czosnku zmiażdżonych i
gotowanych przez 5 minut w 1 litrze wody codziennie wieczorem przez 40
dni).Znalazłam w literaturze, ze głębokie wlewy z czosnku stosowane
przez 40 dni usuwają nie tylko owsiki, ale i włosogłówkę, która żyje w
jelicie grubym.

Sama obserwowałam ustąpienie duszności już po 15-17 wlewach tam gdzie
sterydy nie pomagały, odstawiono je, bo po lewatywach nie były
potrzebne.

  Dopiero w czasie ciszy nie obawiałam się podać kuracji przeciw
pasożytom.
  Chciałabym przedstawić ciekawy i pouczający przypadek.
  Zgłosił się do poradni z matką 17 letni pacjent w stanie bardzo
ciężkiej
duszności, cały pokryty strupem łuszczycowym, od czubka prawie bez
włosów głowy do palców u nóg. Lśniły oczy i bez strupów była czerwień
warg.

  Tragiczny obraz człowieka !

  Chorował od pierwszych lat życia. Miałam już doświadczenie w
leczeniu ciężkich przypadków: antybiotyk, leki przeciw owsikom i
gliście, w czasie drugiej kuracji leki przeciw włosogłówce. Po drugiej
kuracji, a w trakcie trzeciej stan bardzo dobry, nie było śladu
duszności, skóra oczyściła się, przepisałam leki przeciw lambliom.

  Na czwartą wizytę pacjent nie zgłosił się. Po trzykrotnym wezwaniu
listownym przyjechała matka. Pacjent wśród najlepszego zdrowia dostał
wstrząsu anafilaktycznego, prawdopodobnie przez ponowną inwazje
pasożytów: w ciągu 3 dni leżał w szpitalu na reanimacji i nie chciał
nawet słyszeć o dalszych próbach leczenia. Przekonałam jednak matkę,
zapisałam zaocznie od początku wszystkie leki, dodając szczepionkę
bakteryjną wieloważną do podskórnego stosowania metodą odczulającą.
  Po kilku latach w czasie, kiedy już byłam na emeryturze przyjechał
do mnie do domu ze śliczną żoną i pięknym zdrowym dzieciątkiem na
ręku. Przyjechał podziękować za 'piękne życie' Trafił do dobrej,
kochającej się rodziny.

  Jaki błąd popełniłam przed kilku laty ?

  W czasie pierwszej wizyty nie mogłam podać szczepionki bakteryjnej
podskórnie, bo nie było zdrowego miejsca na skórze, a po drugiej
kuracji w czasie trzeciej wizyty, przeoczyłam, zapomniałam.
  Przy tak wielkim stanie uczuleniowym, w jakim znajdował się pacjent,
nie można było pozostawić go bezbronnego na ponowne, a nieuniknione
wtargniecie pasożytów do organizmu. Gdybym w czasie trzeciej wizyty
podała szczepionkę bakteryjną wieloważną od rozcieńczenia 1:1000
uzyskałabym nie tylko odczulenie na białko bakteryjne, ale
pobudziłabym organizm do wytwarzania ciał blokujących wszystkie jady
wnikające z zewnątrz organizmu i które zapobiegłyby wstrząsowi
anafilaktycznemu.
  Nawet kuracje podane zaocznie dały pełne ustąpienie objawów
chorobowych bez nawrotów.

  Chciałabym jeszcze opisać jeden przypadek, gdzie leki przeciw
pasożytom nie tylko dały pełne zdrowie, ale uratowały pacjenta od
pewnej śmierci. Jedyny przypadek w mojej praktyce uratowania życia
przez zastosowanie leków przeciw pasożytom.

  Zgłosiła się matka, która w swoim czasie była moją pacjentka, z
prośbą, abym odwiedziła jej 8 letniego synka.
Od urodzenia chorował, a ostatnio okresy choroby nabrały bardzo
ciężkiego przebiegu: cykliczne coraz bardziej wysokie temperatury,
którym towarzyszyły obrzęki obu ślinianek. Lekarz laryngolog
zastosował wszelki możliwe sposoby leczenia, ale nie mógł przerwać
cyklu powtarzającej się choroby.
Z wielkim niepokojem przyjęłam wezwanie: zastałam chłopca po świeżym
rzucie choroby, po podaniu antybiotyku.
Z objawów chorobowych: rozszerzone źrenice, dłonie wilgotne, wyraźne
falowanie naczyń szyjnych, migdałki duże, rozpulchnione, próchnica
ząbków, rąbek czerwony dziąsła w miejscu styku ze zdrowym zębem. Akcja
serca mocna, tony czyste, wątroba wystawała na 2 cm spod łuku
żebrowego. W karcie choroby (lekarz domowy
dal do wglądu) były zaznaczone cykliczne podskoki temperatury od
stanów podgorączkowych do ostatnio dochodzących do 40 stopni, którym
towarzyszyły obrzęki ślinianek. Rzutów naliczyłam 17, a powtarzały się
regularnie, co 20 dni. Po za cyklicznością choroby w wywiadzie:
zgrzytanie zębami, krzyki nocne.
Istniało na pewno zarobaczenie z objawami toksemii.

   W tym czasie rodzice zdobyli lek verni-cyn, proteolityczny
preparat, wyciąg z dyni indyjskiej, w trzy dni usuwający wszystkie
obłe robaki. Preparat ten podałam, a po nim poleciłam leki przeciw
lambliom – nie powtórzyły się więcej incydenty gorączkowe
– chłopiec
był uratowany!
  Miał jeszcze dwa razy powtarzające się cykle chorobowe, co kilka
lat, ale
powtórzone leki przeciw pasożytom, (chociaż nie to samo) wyprowadziły
z choroby. Jest zdrowy, prowadzi normalny tryb życia.
U omawiającego pacjenta stwierdziłam rzadko opisywany i niedoceniony
objaw czerwonego rąbka na śluzówce dziąsła w miejscu styku z zębami.
Występuje on w ciężkim toksycznym stanie zarobaczenia, mija po
przeprowadzeniu kuracji przeciw pasożytom.
  Konsultowałam się z lekarzem leczącym, laryngologiem, w sprawie
wyżej opisanego pacjenta, znał z literatury podobne przypadki, gdzie
zdjęcie kontrastowe przewodów ślinowych wykazywało rozszerzenie tych
przewodów, a ślinianka wyglądała jak drzewo na jesień, na którym
pozostało zaledwie kilka liści.

   Podsumowanie

  Praktyka czasami wyprzedza naukę. Sprawa pasożytów, ich szerokiego
patogennego znaczenia musi znaleźć zainteresowanie nie tylko wśród
lekarzy internistów, ale także immunologów.
  We wszystkich nawrotowych chorobach przebiegających z klinicznymi
objawami zarobaczenia, do których należy miedzy innymi i astma,
powinno się brać pod uwagę współistniejącą inwazję pasożytami i usuwać
je w oparciu o objawy kliniczne, nie tracić czasu na badania
koprologiczne.
  Nikt przy stawianiu diagnozy kokluszu nie szuka pałeczek
Bordet-Gengeou, ponieważ trudne są do wykrycia.

  Metoda leczenia w Poradni Alergologicznej dla dzieci.

  Rozpoczynam od usuwania:
Owsików. Podaje pyrantelum przed pierwszym śniadaniem jednorazowo i po
12
dniach powtórnie, w dawkach zależnych od wieku i wagi:

Od 6 miesiąca życia syrop - 1/2 łyżeczki
Od 6 miesiąca życia syrop - 2/3 łyżeczki
Od roku życia syrop - 1 łyżeczka
Od 2-6 roku życia - 1/2 - 2 tabletki
Od 10 roku życia - 2 i 1/2 tabletki
Od 40 kg do 60 kg wagi - 3 tabletki
Powyżej 70 kg - 4 tabletki

  Lek podaje się przed śniadaniem, tabletki należy rozetrzeć dokładnie
na puder i wymieszać z małą ilością wody. Leczeniem obejmuję całą
rodzinę. W przeddzień kuracji należy zmienić bieliznę pościelową. Na
czas kuracji zaleca się chodzenie i spanie w dodatkowych obcisłych,
bawełnianych majtkach, które trzeba oddzielnie gotować. Bardzo ważne
jest codzienne podmywanie się i obfite smarowanie wazeliną okolic
odbytu. Taką higienę zalecam w ciągu 5 tygodni.
Czasami stosuję lewatywy z czosnku (6 ząbków czosnku zmiażdżyć i
gotować 5 minut w 1 litrze wody). Lewatywy stosuję się w wypadku,
kiedy nie mogę uzyskać poprawy w stanie duszności po lekach
konwencjonalnych.


Po ustąpieniu rozpoczynam podawanie leków przeciwrobaczycowych.



Glista. Stosuje również pyrantelum, ale podaje ten lek czterokrotnie w
odstępach 12-to dniowych.

Włosogłówka. Leczenie vermoxem:
Od 2 roku życia - 2 x 1 tabletka
Starszym dzieciom - 2 x 2 tabletki
Dorosłym - 2 x 2 tabletki lub 2 x 3 tabletki

Vermox podaje po jedzeniu w ciągu 3 dni, powtarzam je czterokrotnie,
co 12 dni.



Lamblie. Przed kuracją przeciw pierwotniakom podać antybiotyk w ciągu
5 dni. U niemowląt i dzieci do 2 roku życia stosuję furazolidon:
2 x 1 mała łyżeczka do roku życia
3 x 1 mała łyżeczka do 2 lat życia
4 łyżeczki dziennie do 3 roku życia.
przed jedzeniem przez 7 dni co 10 dni, 3 razy powtórzyć.

Starszym dzieciom metronidazol 2 x pół tabletki przed jedzeniem przez
7 dni.

Od 10 lat i dorosłym 2 x 1 tabletka – jeden dzień przerwa
W ciągu 7 dni chlorchinaldin 2 x 1 tabletka lub 3 x 1 tabletka po
jedzeniu 2
dni przerwa.
W ciągu 7 dni metronidazol w dawkach jak wyżej- jeden dzień przerwa.
W ciągu 7 dni chlorchinaldin jak wyżej - 2 dni przerwa.
W ciągu 7 dni metronidazol w dawkach jak wyżej- jeden dzień przerwa.
W ciągu 7 dni chlorchinaldin jak wyżej.

Od ostatniego dnia trzeciej kuracji mertronidazolem, co 25 dni 2 x
metronidazol w ciągu 3 dni w dawkach podawanych jako kuracja
przypominająca w czasie 6, a jeszcze lepiej 12 miesięcy.

W przypadku stwierdzenia u pacjenta ogniska zapalnego odrobaczenie
odkładamy do momentu jego zlikwidowania.

   W czasie usuwania lamblii należy pamiętać, że podawanie
metronodazolu daje zaburzenie biocenozy w jelitach, w związku, z czym
następuje wzrost patogennych bacterium coli, które zawsze towarzyszom
pierwotniakom.
Doc. Żeligowska polecała przez 5 dni V-cylinę w dawkach odpowiednio do
wieku przed usuwaniem lamblii.

Przykład. Przy usuwaniu pasożytów jako pierwsze znalazłam lamblie i
zajęłam się ich usuwaniem. Sześciomiesięcznemu dziecku podałam leki
według metody Grota.
Przyjeżdża zatroskana matka: stany duszności minęły, ale zjawiły się
ciężkie anginy ropne co 2 tygodnie. Niech ten przypadek będzie
przestrogą jak ważna jest kolejność podawania leków przy usuwaniu
pasożytów. Prof. Groer uczył na wykładach: czasami usuwanie pasożytów
jest niebezpieczne, czasami lepiej ich nie ruszać. Dr Batke w swej
monografii o lambliozie nigdy nie radziła usuwać pierwotniaków przed
zlikwidowaniem robaków obłych. W 16 % przypadków istnieje
złą tolerancja leków przeciw pierwotniakom, jeśli niedostatecznie były
usunięte robaki obłe.

Przykład z mojej praktyki: dziecko po 2-krotnej kuracji Vermoxem
otrzymuje Furazolidon. Przy każdej dawce oponuje przeciwko
przyjmowaniu lekarstwa.
Zrozumiałam, ze niedostateczna była kuracja przeciw włosogłówce, bo tę
najtrudniej usunąć. Jeszcze raz wróciłam do odpowiedniego leku, po
którym ponownie podany furazolidon okazał się bardzo smacznym lekiem.
W nieodpowiednim czasie podane leki przeciw pasożytom czasami
zaostrzają wykwity skórne, czasami powstają nowe, dotąd nie
występujące, może zjawić się zadyszka, a nawet atak
astmy. Tłumaczę to zjawisko jako objaw Łukaszewicza- Hertzheimera.
Środek docelowy niszczy pasożyty i zwiększa poziom toksyn we krwi.
Trzeba o tym pamiętać, uprzedzić rodziców i warunkowo zalecić
fenasolinę 2 x dziennie w dawce odpowiedniej do wieku.

Homeopatia

 Dziś parę słów na temat homeopatii. Jest to metoda leczenia, która
wiekowo również jest starsza niż medycyna akademicka, choć nie aż tak
bardzo jak Tradycyjna Medycyna Chińska. Homeopatia liczy sobie bowiem
ok. 200 lat.
  W odróżnieniu od innych metod leczenia została ona jednak stworzona
przez jednego człowieka - dr. Samuela Hannemana.

  Wydawać by się mogło, że leczenie lekami, których stężenia są rzędu
1 cząsteczki na ocean nie ma kompletnie sensu...

  Czy jednak na pewno?

  Odpowiedź na pytanie - jak działa homeopatia jest już, przynajmniej
w ogólnej idei znana. Aby dać odpowiedź na to pytanie odwołam się
tradycyjnie do podręczników dla studentów medycyny, jak również
podręcznika z fizyki dla szkoły średniej.

  Ogólnie wiadomo, że im bardziej rozcieńczony lek homeopatyczny tym
głębsze jest jego działanie. Oznaczać by to musiało, że w miarę
zmniejszania się stężenia substancji rozpuszczonej wzrasta stężenie
czynnika leczącego...
  I tak jest w istocie. Czynnikiem leczącym bowiem jest woda, a
substancja rozpuszczona potrzebna jest jedynie do nadania jej
określonej formy ciekłokrystalicznej. Im mniej jest cząsteczek
rozpuszczonych, tym więcej może istnieć klastrów wody o określonej
strukturze ciekłokrystalicznej, czyli posiadającej określone
częstotliwości rezonansowe w zakresie energii rotacyjnych i/lub
oscylacyjnych tych klastrów.

  Skąd wiadomo, że woda w temperaturze pokojowej ma strukturę klastrów
(czyli mini-grudek lodu) i jakie duże są te klastry?

  1. W SZKOLE ŚREDNIEJ uczyłem się, że woda ma największą gęstość w
temperaturze 4 st.C, a nie w temperaturze zera. W temperaturze powyżej
4 stopni zależność między gęstością a temperaturą ta jest natomiast
bardziej parabolą niż linią prostą, jak to ma miejsce dla większości
substancji. Jest to dowód na to, że w wodzie w temperaturze powyżej
zera muszą istnieć struktury podobne do lodu, które prowadzą do
zwiększania się objętości wody w miarę jej ochładzania. jest to
również dowód na to, że struktury te rosną w miarę obniżania się
temperatury.
  2. W elementarnym podręczniku dla studentów medycyny pt. Biochemia
Harpera można znaleźć informację, że w temperaturze pokojowej średnia
liczba wiązań wodorowych w wodzie wynosi 3.5 (podczas gdy w lodzie
wynosi ona 4). Oznacza to, że tylko 1/8 (12.5%) wiązań wodorowych
tworzących strukturę lodu uległa rozpadowi po ogrzaniu do temperatury
pokojowej. Reszta ciągle tworzy mini-grudki lodu.
  3. Stosując nieco uproszczony model struktury krystalicznej lodu
wyliczyłem - jaki duży musiałby być klaster lodu, by średnia liczba
wiązań wodorowych wynosiła 3.5. Rozmiar, który mi wyszedł to 500 +-
200 cząsteczek.
  4. Dr Wolfgang Ludwig - stosując obliczania oparte na termodynamice
wyliczył, że średni rozmiar klastra powinien wynosić ok. 400
cząsteczek.

  Skąd wiadomo, jaką strukturę krystaliczną mają klastry lodu?

  Do tego potrzebna jest informacja, którą można znaleźć w większości
podręczników z fizyki czy chemii, mówiąca, że kąt między wodorami w
cząsteczce wody ma ok. 105 stopni. Co z tego wynika?
  To mianowicie, że taki kąt nijak nie pasuje do jakiejś jedenj
regularnej struktury krystalicznej. A skoro tak jest, to muszą istnieć
najróżniejsze formy krystaliczne - każda inna - tak jak każdy płatek
śniegu jest odmienny od pozostałych.
  Mini-domieszki różnych substancji będą więc działać jako czynniki
wyzwalające pojawianie się określonej konformacji przestrzennej wody.

  No dobrze. Ale skąd wiadomo, że klastry te są na tyle trwałe, że nie
ulegają samoistnemu przechodzeniu z jednych form w inne?

  1. W książce "Woda i homeopatia" dr Wolfganga Ludwiga prezentowana
jest informacja, że siła wiązań wodorowych łączących cząsteczki wody
wewnątrz klastra może ulec wzmocnieniu wskutek synchronizacji drgań
energii rotacyjnych ok.20-krotnie, zgodnie z zależnością
k=pierwiastek(N), gdzie k to wzmocnienie, a N - rozmiar klastra.
  Klastry zyskują wtedy na tyle dużą stabilność, że przy braku
dostarczania energii z zewnątrz nie zmieniają swojego kształtu. Można
je rozerwać poprzez wstrząsanie, naświetlanie promieniowanie UV,
rentgenowskim czy laserowym.

  W każdym podręczniku homeopatii pisze się wyraźnie, że do
wyprodukowania leku homeopatycznego NIEZBĘDNE jest silne wstrząsanie
próbki pomiędzy każdym kolejnym 10-cio lub 100-krotnym rozcieńczeniem
...

  2. Każdy, kto zetknął się z problemem mieszania spirytusu z wodą
wie, że bezpośrednio po wymieszaniu zapach roztworu to ciągle zapach
spirytusu a nie wódki. Trzeba dopiero spirytus porządnie powstrząsać
lub pozostawić na drugi dzień, aby się "przegryzł", dopiero wtedy
traci zapach spirytusu a zyskuje zapach wódki. To najprostszy
namacalny dowód na to, że klastry mogą być na tyle stabilne, by
utrzymywać się się jeszcze przez wiele godzin w stanie sprzed
wymieszania. Dopiero dostarczenie energii z zewnątrz umożliwia zmianę
konformacji przestrzennej klastrów.

  Inne ciekawe wyjasnienie dla mechanizmów działania homeopatii, nieco
odmienne od opisanych powyżej, podaje prof. Emilio del Giudice, który
zastosował Kwantową Teorię Pola do analizy struktury wody. Jego
wyliczenia wskazują, ż rozmiar domeny koherentnej w wodzie wynosi ok.
10mln czasteczek. W domenach koherentnych istnieją elektrony swobodne,
wspólne dla całej domeny, krążące bezoporowo po domenie. Wyliczone
częstotliwości tych rotacji leżą w zbliżonym zakresie częstotliwości,
co częstotliwości charakterystyczne zmierzone przez dr W. Ludwiga dla
niektórych leków.
Jako ciekawostkę podam, że Kwantowa Teoria Pola, jako chyba jedyna,
wyjaśnia w sposób precyzyjny mechanizm powstawania błyskawic.

Dysbioza jelitowa

Przyjmuje się, że 80% naszego kontaktu ze światem zewnętrznym ma
miejsce w jelicie. Jest to narząd zdecydowanie niedoceniany przez
współczesną medycynę z dwóch powodów:
a) w medycynie akademickiej prawie nie ma tematu dysbiozy jelitowej,
czyli nierównowagi proporcji dziesiątek gatunków mikroorganizmów
żyjących w tym narządzie;
b) w medycynie akademickiej prawie nie dostrzega się, że jest to
najważniejszy narząd układu odpornościowego człowieka. Najważniejszy,
gdyż stanowi pierwszą linię obrony przed patogenami docierającymi
drogą pokarmową.
 W jelicie bytują dziesiątki mikroorganizmów. Niektóre z nich są
przyjazne, wręcz niezbędne. Inne są szkodliwe, gdyż powodują reakcje
fermentacyjne, gnilne. Jeszcze inne - grzyby - przerastają śluzówkę
jelita prowadząc do jej nieszczelności. Niestrawione cząstki białkowe
mogą wtedy swobodnie przenikać do krążenia, gdzie indukują reakcje
alergiczne. Poważne dysbiozy z reguły prowadzą do zaburzeń wchłaniania
cynku, selenu i manganu. Zetknąłem się z badaniami sugerującymi, że we
współczesnym świecie pełnym konserwantów, które w różny sposób
zaburzają biozę jelitową, praktycznie nie ma ludzi z w pełni
prawidłową florą jelitową. Z dysbiozą związany jest silnie temat
witamin z grupy B. Wiadomym jest, że witaminy te w znacznej mierze
produkowane są przez dobrą florę jelitową, z pokarmem jedynie
uzupełniamy tę produkcję. Łatwo sobie wyobrazić, jak może funkcjonować
organizm, jeśli w skutek dysbiozy ma on chroniczne niedobory witamin z
tej grupy oraz chroniczne niedobory wspomnianych mikroelementów.
Dodam, że środowiska medyczne nie dysponują możliwością rutynowego
oznaczania poziomu tych mikroelementów i witamin w organizmie
(wyjątki: żelazo, jod; miedź - jedynie w diagnostyce ch. Wilsona) Dosć
kosztowną i chyba niezbyt precyzyjną możliwością jest analiza
pierwiastkowa włosa.
 Punkt drugi to kwestia jelita jako narządu układu odpornościowego.
Wiadomym jest, że malutkie kępki Peyera znajdujące się w ścianie
jelita produkują immunoglobiny chroniące śluzówkę jelita przed
patogenami. Zupełnie jednak nie dostrzega się dwóch kwestii. Łączna
masa tych malutkich kępek układu odpornościowego jest bardzo duża -
podobno nawet większa od masy śledziony. Produkują one immunoglobiny
IgA, które z krwią docierają do wszystkich innych błon śluzowych
chroniąc je. Jeśli ich produkcja w jelicie jest zaburzona w skutek
zaniku kosmyków jelitowych, natychmiast odbija się to na drogach
oddechowych, moczowo-płciowych itp. Organizm często łapie infekcje.
Przyczyna tych infekcji może leżeć w jelicie.
 Niestety ośrodki akademickie nie podejmują prawie żadnych badań w tym
zakresie. (Choć wydaje się, że jakby coś się w tym temacie zaczyna
ruszać.) Niewiele też uczy się o tym studentów. A w każdym bądź razie
nie podkreśla się znaczenia tych procesów dla utrzymania prawidłowego
stanu zdrowia.

Równowaga oksydo-redukcyjna

  Równowaga oksydo-redukcyjna organizmu to prawie zupełnie
niezauważany przez medycynę akademicką aspekt stanu zdrowia organizmu.
Tymczasem jest ona równie istotna jak choćby równowaga
kwasowo-zasadowa czy też równowaga wegetatywna.

  Można na nią patrzeć przez 2 pryzmaty:
- całkowite przesunięcie potencjału redoks płynów ciała;
- antyoksydanty i usuwanie wolnych rodników;

  1. Potencjał redoks:
  Potencjał redoks określa stopień wysycenia tkanek i płynów aktywnymi
chemicznie elektronami zawartymi w różnych cząsteczkach chemicznych
tych tkanek i płynów. Duża ilość tych elektronów oznacza, że potencjał
redoks tkanki jest bardziej ujemny. Mała ilość - że potencjał jest
bardziej dodatni.

  Życie to nieustający ciąg różnych reakcji chemicznych, bardzo wiele
z nich to reakcje o charakterze utleniania i redukcji. Stan utlenienia
to stan obniżonej koncentracji aktywnych elektronów, a stan redukcji -
zwiększonej ich ilości.

  Zważywszy na wszechobecność tlenu - naturalną samoistną tendencją
organizmu będzie tendencja do utleniania się, czyli wyciągania przez
cząsteczki tlenu tych aktywnych elektronów. A te są potrzebne do
sprawnego zachodzenia różnych reakcji chemicznych. Utrzymywanie
organizmu w stanie odpowiednio zredukowanym
czyli przeciwdziałanie procesom utleniania to jeden z ważniejszych
aspektów równowagi organizmu, Część produkowanej energii idzie właśnie
na ten cel.

  2. Usuwanie wolnych rodników

  Na podstawie informacji z podręczników dla studentów łatwo można
sobie wyliczyć, że codziennie w organizmie człowieka powstaje ok. pół
litra stężonej wody utlenionej. Wynika to z tego, że tlen w atmosferze
jest dwuatomowy (O2) a w cząsteczce wody mamy 1 atom tlenu.
Przyłączanie wodoru do tlenu następuje więc w ten sposób, że najpierw
przyłączają się 2 wodory do O2 i powstaje H2O2 - woda utleniona.
Następnie enzym katalaza usuwa szybciutko tę silnie żrącą substancję
zamieniając ją na H2O i O2. Zanim jednak to uczyni, nieduża część wody
utlenionej może narobić nieco bałaganu - m.in. powstają tzw. wolne
rodniki tlenowe (np. O2-, OH), posiadające bardzo aktywny niesparowany
elektron, które wymagają innych enzymów do ich usuwania i mogą zrobić
jeszcze więcej bałaganu niż woda utleniona.

  Usuwanie wolnych rodników jest więc jednym z priorytetów metabolizmu
wewnątrzkomórkowego. Potrzebne są do tego: witaminy E, C, A,
mikroelementy: cynk, żelazo, selen, mangan i miedź. Większość z nich
jest dość często niedoborowa. Bardzo przydają się też różne naturalne
substancje o charakterze przeciwutleniającym czyli antywolnorodnikowym
zawarte w różnych produktach roślinnych.

  Chorobami, których główna natura leży w zaburzeniu
wewnątrzkomórkowej równowagi redoks, są np. choroba Alzheimera lub
Parkinsona.

  Pionierem badań w zakresie równowagi redoks orgnizmu był prof.
Vincent. Jednak trudno jest szukać jego nazwiska w podręcznikach
akademickich...

Strach przed pełnym ziarnem

Autorem artykułu jest Li Li


Pieczywo, kasza, makarony, wszelkiego typu płatki zbożowe. To produkty, które powinny stanowić podstawę naszego codziennego jadłospisu. Niestety, w ostatnim czasie zauważalne jest ograniczenie ich.

Wynika to z diet, które są niezwykle popularne wśród ludzi odchudzających się. To właśnie te diety wykluczają z menu tę grupę produktów. Tymczasem jest to niepotrzebna obawa przed węglowodanami.

Ważne jest, aby jak najczęściej wybierać różnorodne produkty pełnoziarniste. Wszystko należy odpowiednio połączyć z ich ilościami. Produkty zbożowe bowiem posiadają wiele niezbędnych składników, których nasz organizm się domaga. Są one źródłem węglowodanów złożonych, które zapewniają organizmowi ludzkiemu energię. Maja także duży udział w dostarczaniu białka roślinnego. Ponadto są źródłem składników mineralnych, takich jak: żelazo, magnez, cynk, miedz czy potas, a także witamin z grupy B.

Produkty pełnoziarniste w porównaniu do produktów zbożowych wyprodukowanych z białej maki, zawierają znacznie więcej miko- oraz makroelementów. Produkty na bazie mąki pełnoziarnistej zawierają bardzo dużo błonnika pokarmowego. System trawienny nie potrafi rozkładać błonnika, w związku z tym wędruje on przez jelita w niezmienionej postaci, gdyż po prostu – nie jest trawiony. Przechodząc przez nasz przewód pokarmowy pobudza prace jelit. Dzięki temu przyspieszone zostaje trawienie, a także maleje ryzyko zaparć. Niestety pomimo tak wielu zalet błonnika wciąż jadamy go za mało. Tymczasem zwiększenie jego ilości nie jest trudną sztuką. Wystarczy jeść więcej pieczywa razowego, kasz, makaronu z maki pełnoziarnistej, a także brązowego ryżu. Także dla smakoszy płatków śniadaniowych znajda się te z pełnego ziarna. Także restauracje w swojej ofercie mają również opcje dla dbających o linię i tam również znajdziemy coś dla siebie.

Zatem włączmy do naszego codziennego menu produkty pełnoziarniste, a będziemy tryskać energią, a smukła figura będzie naszym atutem.

---

Odwiedź restauracje Kraków i sprawdz ich ofertę produktów pełnoziarnistych!

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Naturalne metody na zwiększenie odporności w okresie jesiennym.

Autorem artykułu jest Tobiasz Duda


O wzmocnienie odporności organizmu powinien zadbać każdy przed okresem jesiennym, aby ustrzec się od niepotrzebnych przeziębień i grypy. Naturalne metody pomogą Ci wzmocnić układ immunologiczny.

Jesień to okres kiedy jesteśmy przede wszystkim narażeni na załapanie wirusów, które prowadzą do przeziębienia i grypy. To czas kiedy pogoda płata nam różne figle. Najwięcej infekcji jest w czasie gdy pogoda diametralnie zmienia się z okresu letniego na jesienny. Temperatura spada, zaczynają się chłodne wieczory, a dni bez deszczu stają się rzadkością. Nasza odporność jest wtedy wystawiona na poważną próbę. Nie każdy organizm jest tak samo odporny, dlatego warto popracować nad układem odpornościowym.

Co robić, żeby przetrwać ten czas i uniknąć niepotrzenych zachorowań? Lepiej wzmocnić organizm wcześniej, niż wydawać ciężkie pieniądze na antybiotyki, leki, które są mało przyjazne dla organizmu. Każdy wie, że na wzmocnienie organizmu bardzo dobry jest czosnek, cebula, sok malinowy, pietruszka, witamina C, cynk. Podczas pierwszy objawów przeziębienia należy jeść duże ilości surowego czosnku. To bardzo dobry dodatek do kanapek, potraw, jednak należy go jeść na surowo, bo wtedy nie traci on swoich wartości. Czosnek ma czasem lepszą skuteczność niż antybiotyk, a wszystko to dzięki zawartości allicyny.

Pietruszka jest dobrym dodatkiem do zup, a warto ją jeść ponieważ zawiera duże ilości witaminy C. Cebula ma bardzo podobne właściwości jak czosnek. Oba produkty mają działanie bakteriobójcze, a tym samym wzmacniają odporność. Do takich ważnych składników, ktore wzmacniają odporność bez wątpienia należy cynk. Ten składnik zwiększa zawartość białych krwinek, szczególnie limfocytów oraz przeciwciał komórkowych.

Żeby mieć większą pewność, że odporność organizmu pójdzie w górę, należy oczyścić jelita w których znajduje się około 80% komórek odpornościowych. Możesz być pewny, że wzbogacenie diety o wyżek wymienione produkty i składniki przyczyni się do zwiększenia odporności i uchroni od częstych zachorowań.

---

Naturalne suplementy diety Calivita

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Nakarm wolne rodniki

Autorem artykułu jest Li Li


Bodaj każdy z nas zetknął się z hasłem wolne rodniki. Jest ono dość popularne i używane niemalże nagminnie. Jednakże czy tak naprawdę zdajemy sobie sprawę co to tak naprawdę jest i jaka funkcje pełnią dla naszego organizmu?

Wolne rodniki to atomy lub cząsteczki, którym brakuje jednego elektronu. Głównym źródłem ich obecności w naszym organizmie jest tlen. Naukowcy w swojej branży żartobliwie nazywają je zbuntowaną lub nawet agresywna odmianą cząsteczki tlenu. Tworzą się one nieustannie w wyniku różnych reakcji, które zachodzą w naszym organizmie z udziałem właśnie tlenu. Ze względu na to, że brakuje im jednego elektronu, a jak wiadomo natura nie lubi braków, będą nieustannie dążyły do tego, aby ten brak szybko uzupełnić. Podczas tej wojny o każdy brakujący elektron są dość bezwzględne. Atakują wszystko co tylko zdołają napotkać na swojej drodze. W efekcie zbierają elektrony z atomów budujących nasze organy. Fachowym językiem proces ten nazywa się utlenianiem. Skutek owego utleniania może być nawet katastrofalny dla naszego organizmu. Uszkodzeniu może ulec układ krążenia, wątroba, układ trawienny, odpornościowy czy skora. To właśnie dlatego szybciej się starzejemy i dopadają nas różne choroby, a w tym rak.

Na szczęście wolne rodniki można przechytrzyć. Wystarczy, ze taki szalejący wolny rodnik na swojej drodze napotka wolny elektron. a podsunąć może go każdy. Jest to prostsze niż się może wydawać. Należy dostarczyć organizmowi odpowiednia dawkę antyutleniaczy, czyli antyoksydantów. Najlepszymi powszechnie występującymi są witaminy A, E oraz C, a także karoten, luteina, czy flawonoidy. Wolny rodnik przechwytuje od nich wolny elektron, stając się nieszkodliwym, antyoksydant zaś zmienia się w neutralną cząsteczkę.

Aby nasz plan zaczął działać niczym w mechanizm w zegarku, należy pamiętać, aby codziennie dostarczać organizmowi świeżą porcję antyoksydantów. Dlatego w codziennym jadłospisie powinny znaleźć się świeże owoce, warzywa i ryby. Herbaty nigdy dość, ale tylko tej zielonej. Alkohol? Tak, ale tylko w postaci czerwonego wina.

---

Zadbaj o zdrowie swoich dzieci już od narodzin, dowiedz się jak krew pępowinowa może im pomóc.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zbawienny wpływ nasion lnu na zdrowie

Autorem artykułu jest Małgorzata Marszałek


Olej lniany, szczególnie w ostatnim okresie, jest coraz bardziej znanym i rozpoznawalnym naturalnym produktem żywieniowym. Wkracza on coraz intensywniej do naszej świadomości z racji swojego wyjątkowo pozytywnego i kompleksowego oddziaływania na ludzki organizm.

Olej lniany, szczególnie w ostatnim okresie, jest coraz bardziej znanym i rozpoznawalnym naturalnym produktem żywieniowym. Wkracza on coraz intensywniej do naszej świadomości z racji swojego wyjątkowo pozytywnego i kompleksowego oddziaływania na ludzki organizm.

Coraz więcej zainteresowania poświęcają mu także sfery naukowe. Niepodważalnym akademickim autorytetem, w zakresie wyjątkowo prozdrowotnych właściwości oleju lnianego, jest doktor Johanna Budwig.

Prawie wszyscy wiemy o tym, że najzdrowsze tłuszcze spożywane i przyswajalne przez człowieka to oleje roślinne.

Nasiona lnu, zwyczajowo zwane siemieniem lnianym mają także wysoka wartość odżywczą. W swoim składzie zwierają duże ilości cennych składników. Do tej licznej grupy związków należą:

wielonienasycone kwasy tłuszczowe (WNKT), głównie z rodziny omega-3. Nasiona lnu w ok. 40% składają się z tłuszczu, z czego prawie 60% stanowią kwasy omega-3, a tylko15% kwasy tłuszczowe omega-6. Zawartość kwasów omega-3 w siemieniu lnianym jest podobna do ich zawartości w rybach morskich, dlatego może być polecana osobom, które niechętnie jadają ryby. Kwasy tłuszczowe omega-3 mają fundamentalne znaczenie dla prawidłowego funkcjonowania organizmu. Są potrzebne do budowy tkanki mózgowej i błon komórkowych, syntezy hormonów, wspomagają przemianę materii oraz obniżają poziom cholesterolu. Mają działanie przeciwmiażdżycowe, hamuja agregację (przyleganie) płytek krwi.

błonnik rozpuszczalny i nierozpuszczalny - dzięki czemu jest często wykorzystywany w zaburzeniach funkcjonowania przewodu pokarmowego, np. w zaparciach, biegunkach. Błonnik pokarmowy zapewnia prawidłową perystaltykę jelit, pozwala wyregulować pracę przewodu pokarmowego, ułatwia wypróżnienie oraz daje większe uczucie sytości. Wiąże również w świetle jelita zbędne produkty przemiany materii, w tym również toksyny i pomaga usunąć je z organizmu. Rozpuszczalne frakcje błonnika pokarmowego przywracają także prawidłowy skład mikroflory jelita, zapobiegając biegunkom czy wzdęciom.

witaminy - ze względu na wysoką zawartość tłuszczu, nasiona lnu są prawdziwą skarbnicą witaminy E, która jest rozpuszczalna w tłuszczach. Witamina ta jest naturalnym przeciwutleniaczem i chroni komórki organizmu przed niekorzystnym działaniem wolnych rodników. Siemię lniane dostarcza również witamin z grupy B. Zawartość tiaminy (witamina B1) w niektórych odmianach wynosi nawet 16mg/1kg siemienia lnianego.

składniki mineralne - zawartość minerałów w ziarnie lnu wynosi 3-8%. Siemię lniane jest szczególnie bogaty w pierwiastki śladowe: cynk, żelazo, miedź, chrom. W ziarnach występuje ok. 10% fosforu, ale w postaci fosfatydów, szczególnie lecytyny. Bierze ona udział w rozmaitych procesach przemiany materii, uczestniczy w prawidłowym funkcjonowaniu układu nerwowego i stanowi barierę ochronną dla ścian żołądka.

fitoestogeny - inaczej zwane hormonami roślinnymi, występują w postaci steroli. Związki te blokują receptory estrogenowe, chroniąc organizm przed niekorzystnym działaniem reaktywnych form tlenu, zwanych popularnie wolnymi rodnikami. Wykazują działanie przeciwnowotworowe. W nasionach lnu występuje głownie jedna grupa fitoestrogenów – lignany. Należą one do składników biologicznie czynnych, wykazują właściwości przeciwnowotworowe (hamują podziały komórek), hepatoprotekcyjne (chronią miąższ wątroby przed toksycznym działaniem niektórych substancji). Zmniejszają one niekorzystne objawy menopauzy oraz poziom „złego” cholesterolu (frakcja LDL).
Lignany zmniejszają ryzyko wystąpienia raka jelita grubego. Wywierają działanie przeciwmiażdżycowe, hipoglikemiczne (obniżające stężenie glukozy we krwi) i przeciwcukrzycowe. Hamują rozwój bakterii i grzybów chorobotwórczych.

śluzy roślinne - są cennym składnikiem dietetycznym. Zawartość substancji śluzowych w nasionach lnu waha się w granicach 3-9%. Są to substancje złożone z wielocukrów i białek, które w środowisku wodnym wykazują silne właściwości pęczniejące. Oznacza to, że nasiona lnu zalane wodą zwiększają swoją objętość nawet kilkakrotnie. Śluzy roślinne (gumy roślinne) mają działanie osłaniające i powlekające. Łagodzą podrażnienia przewodu pokarmowego, chroniąc ściany żołądka. Ich właściwości wykorzystywane są podczas kuracji antybiotykowych, w chorobach układu trawiennego, poprawiają też przemianę materii.

aminokwasy egzogenne – zawarte w białku nasion lnu mają bardzo istotną rolę w organizmie, ponieważ muszą być one dostarczane wraz z pożywieniem. Nie są bowiem syntezowane w organizmie. Skład aminokwasowy nasion lnu ma wyjątkowe wartości biologiczne. Wysoka zawartość leucyny, lizyny i fenyloalaniny reguluje czynności hormonalne, tryptofan korzystnie działa na wzrok, zapobiega też chorobom skóry, a treonina uczestniczy w przemianie i przyswajaniu pozostałych aminokwasów.

inne substancje bioaktywne, np. flawonoidy – o działaniu przeciwutelniającym, opóźniającym proces starzenia się organizmu. Nasiona lnu mają szerokie zastosowanie w codziennej diecie. Można spożywać je na surowo, jako dodatek do sałatek, twarożków, jogurtów naturalnych. Można nimi posypać kanapki, uprażyć na patelni, zmielić, można je też namoczyć w wodzie lub wykorzystać przyrządzony z nasion lnu olej lniany o wyjątkowo korzystnym działaniu. Wystarczy, że dość często będziemy po nie sięgać i korzystać z tego, co dała nam natura. Bądźmy jak Gandhi, który powiedział: „Gdziekolwiek siemię lniane jest spożywane dość regularnie, tam ludzie cieszą się lepszym zdrowiem”.

---

Małgorzata Marszałek

http://gosia.olejagrabla.pl/len.htm http://tinylink.pl/woreczek

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wszyscy chcemy być zdrowi

Witam na moim blogu.

Temat zdrowia jest bliski każdemu z nas. Jest takie powiedzenie: "na coś trzeba umrzeć". Jest też inne, "jeśli rano nic Cie nie boli to znaczy, że już nie żyjesz". Znasz to? Obawiam się, że tak. Nie musi tak być. Nasz organizm jest bardzo skomplikowany, nie poznaliśmy jego wszystkich sekretów. Jedno jest pewne: chcemy żyć, chcemy być zdrowi, chcemy mieć siłę i energie. Nasze ciało też tego chce. To nasze przeznaczenie. Człowiek jak większość zwierząt ma ogromną siłę przetrwania, jesteśmy w stanie dostosować się do najbardziej ekstremalnych okoliczności, żyć w prawie każdym środowisku. Już sam fakt występowania tylu ras, w sensie kolorów skóry, gdzie każda jest uwarunkowana czynnikami środowiskowymi, wskazuje na nasze możliwości przystosowawcze.
Wiąże się z tym pewne niebezpieczeństwo, i nas to właśnie dotyka, jesteśmy w stanie przystosować się do wszystkiego, do złych rzeczy i warunków też. Ciało daje nam znaki, mówi kiedy sytuacja jest trudna do zaakceptowania, ale my "przecież damy radę". Zbyt wiele razy sobie tak wmawialiśmy. Teraz musimy to odkręcić.
Ja szukam cały czas swojej ścieżki zdrowia. Już nie policzę wszystkich przeczytanych książek traktujących o zdrowiu, diecie, ćwiczeniach. Mam kilka ulubionych o których na pewno wspomnę. Mam też opinie, czasami negatywne, o dietach zwłaszcza tych najpopularniejszych. Teraz jestem na tropie ciekawej teorii walki ze stresem. Więcej o niej napiszę później.
To chyba tyle tytułem wstępu.
Zapraszam do lektury
Hania